Zgrabny pastisz opowieści z życia kasiarzy. Jest luz, ironia i zabawa formą, które rzadko można spotkać w naszym kinie rozrywkowym.

Debiutujący w roli reżysera Bartosz Brzeskot z pewnością jest kinofilem – liczba filmów, do jakich odwołuje się w „Nie ma takiego numeru”, musi imponować. Styl narracji przypomina gangsterskie obrazy Guya Ritchiego („Porachunki” i „Przekręt”), skok grupy przyjaciół na kasyno kojarzy się z perypetiami jedenastki Danny’ego Oceana, karciane rozgrywki nawiązują do „Żądła” George’a Roya Hilla, a klimat całości przywodzi na myśl oba „Vabanki” Juliusza Machulskiego oraz „Wielkiego Szu” Sylwestra Chęcińskiego. Zresztą Jan Machulski i Jan Nowicki pojawiają się nawet w epizodycznych rolach.

Brzeskot nie udaje przy tym, że wymyślił coś nowego – po prostu bawi się konwencją, żonglując znanymi elementami. Dlatego – jak przystało na klasyczną fabułę o włamywaczach – oglądamy galerię typów charakterystycznych dla takiego kina, narysowanych grubą, komiksową kreską. Jest więc inteligentny kasiarz organizujący robotę (Wiercichowski) i jego kumpel (Plewa), który rozszyfrowuje działanie kasyna od środka. Szuler (Semotiuk) o arystokratycznych manierach pełni rolę przynęty, a osiłek (Wywioł) w odpowiednim momencie potrafi użyć siły. Zestaw uzupełnia seksowna złodziejka (Ćwik). Grupa będzie musiała przechytrzyć Koniakowskiego, zarozumiałego właściciela hotelu i kasyna Atlantic (sam Brzeskot) i jego pomagiera Hiszpana (Starczewski)...Akcja jest potoczysta, lekka – nie odczuwa się, że powstał jako produkcja niezależna, nakręcona za niewielkie pieniądze. A kilka komediowych pomysłów jest rozbrajająco śmiesznych. Bezpretensjonalna rozrywka.

Komedia sensacyjna. Polska 2005, reż. Bartosz Brzeskot, wyk. Marcel Wiercichowski, Piotr Plewa, Bogusław Semotiuk, Agnieszka Ćwik, Tomasz Wywioł, Dariusz Starczewski

Femina, Kinoteka, Multikino Ursynów, Silver Screen Targówek