[b]"Rz": Jagiellonia zaczęła sezon zwycięstwem, ale nawet jeśli będzie wygrywać wszystkie mecze, to przez ujemne punkty wygrzebie się ze strefy spadkowej najwcześniej we wrześniu. To was mobilizuje, czy podcina skrzydła? [/b]
[b] Tomasz Frankowski:[/b] We wrześniu? To byłby wielki sukces. Najważniejsze żebyśmy wygrywali z tymi, z którymi będziemy się bić o utrzymanie. Czyli na przykład z Odrą, którą pokonaliśmy w sobotę. Rywale nastawili się na remis i obronę 10-punktowej przewagi nad nami. A nam chyba te ujemne punkty spętały nogi. Mieliśmy natrzeć na rywala od początku, a nie potrafiliśmy. Straciliśmy gola po fatalnym błędzie naszego bramkarza. W przerwie było w szatni nerwowo i głośno. Na szczęście podziałało.
[b]Jak zwykle punkty Jagiellonii zapewnili Frankowski i Kamil Grosicki. Jeszcze się na Grosickiego gniewacie za alkoholowe wybryki w przerwie letniej? Czy nie sposób się długo gniewać na piłkarza z takim talentem? [/b]
Kamil to zdolny chłopak i na tym skończmy. Nie mam zamiaru go zagłaskać, a on w poniedziałek czyta wszystkie gazety, od "Super Expressu" po "Rzeczpospolitą", żeby się dowiedzieć co tam o nim napisali. I potem jeszcze sprawdza w internecie. Widać to lubi. Tak czy owak, z Odrą zagrał bardzo dobrze.
[b]Po ostatnich problemach wychowawczych mówił pan o Grosickim ostro: że byłby debilem, gdyby zmarnował w życiu jeszcze i tę szansę, którą mu dała Jagiellonia. Miał pan z nim poważną rozmowę? [/b]