Osiem lat temu Japonia z dwoma zwycięstwami i remisem wyszła z grupy, ale była wówczas gospodarzem.
Teraz miała szybko wrócić do domu, jeśli to możliwe nie przynosząc wstydu. Przegrała przecież cztery z pięciu meczów towarzyskich, zdobywając w nich tylko jednego gola.
Po wczorajszym zwycięstwie nie ma mowy o wstydzie. Nastąpi zapewne kolejna erupcja optymizmu. Powodów dostarczył ulubieniec Japonii – Keisuke Honda. 24-letni (w niedzielę obchodził urodziny) pomocnik CSKA Moskwa w 39. minucie wykorzystał błędy obrońców rywali i z bliska pokonał Hamidou Souleymanou.
Kameruńskie lwy nie nadążały za szybkimi i sprytnymi Japończykami, wyglądały przy nich jak słonie. Po przerwie rzuciły się do odrabiania strat, wiedząc, że od tego meczu zależy ich przyszłość na mistrzostwach. Samuel Eto’o mijał kilku rywali, Stephane Mbia trafił zza pola karnego w poprzeczkę, a w trzeciej z czterech doliczonych minut strzał Pierre’a Webo w niesamowity sposób obronił Eiji Kawashima. Wiele wskazuje na to, że kameruńskie gwiazdy szybko wrócą do swoich europejskich klubów.
[ramka]GRUPA E