Bronisław Komorowski spotkał się z kilkuset leśnikami w Jabłonnie pod Warszawą. Zapewniał o uznaniu dla ich pracy i wyznał, że jako dziecko marzył o tym, by zostać leśnikiem. – Nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem prywatyzacji lasów – deklarował, co spotkało się z owacyjnym przyjęciem.
Ponieważ wśród leśników jest sporo myśliwych, przed spotkaniem zastanawiano się, co o swej myśliwskiej pasji powie im Komorowski. Kandydat PO ostatnio pod presją ekologów publicznie deklarował, że kończy z polowaniami.
Marszałek na spotkaniu nic o tym jednak nie wspominał. Za to chętnie nawiązywał do swoich doświadczeń z polowań.
– Mam wielu przyjaciół, znajomych pracujących w lasach, jeżdżę, bywam, czasami z dubeltówką, w lasach polskich i wiem, jak wspaniałe jest to środowisko – mówił Komorowski.
Dubeltówka pojawiała się zresztą w przemówieniu marszałka kilkakrotnie, np. kiedy mówił, że nie ma nic przeciwko nazywaniu go w mediach gajowym. – Gajowy jest potrzebny. Czasem, by z wąsem i dubeltówką jak w bajce o czerwonym kapturku pogonić tego wilka, co się za babcię przebrał – mówił, wzbudzając burzę oklasków.