Morze ludzkie, absolutne tłumy były w Dzień Wojska Polskiego i Matki Boskiej Zielnej na ul. Ratuszowej. Samo przejście alejkami wymagało lawirowania w nieprzebranej ciżbie.
Wstyd przyznać, ale żubry nie cieszyły się specjalnym wzięciem. Nie było wokół ich wybiegu takich tłumów jak przy barierkach odgradzających wybieg słoni, jak w hipopotamiarni i sali z rekinami, w herpetarium (w poniedziałek w tym pawilonie z gadami było gorąco jak w saunie) czy w pawilonie z gorylami.
Żubr jak panda
Kopytne, jak żubry właśnie, choć zajmują reprezentacyjne miejsca przy głównej alei i wielkie wybiegi, nie miały zbyt wielu admiratorów, a szkoda wielka, bo jak mówi zastępca kierownika działu hodowlanego Maria Krakowiak: „Żubr jest objęty takim samym programem hodowlanym gatunków zagrożonych wyginięciem jak pandy czy tygrysy". – Żubr ma europejskiego koordynatora tego gatunku i jak najbardziej jest wskazane, żeby właśnie w naszym zoo prowadzono hodowlę tego zwierzęcia. Tym bardziej że to nasza rodzima fauna – dodaje.
Ostatnio właśnie na tym wybiegu miało dojść do prób patologicznych związków żubrzych między rodzicielką i synem, na szczęście w porę odkrytych i udaremnionych przez pracowników zoo. – Trzyletni samiec wyjechał do nadleśnictwa Borki. W jego miejsce przyjechał także trzylatek. Chodzi o wymianę krwi, by nie było wsobnego chowu – tłumaczy kierownik działu hodowlanego Andrzej Zieliński.
Tygrysa na randkę
Żubry mają się u nas dobrze, rok w rok owocuje to przychówkiem w stadzie pojawią się dwie samice i tyleż samo samców.