Dlaczego? Bo były duże, po cztery metry każda, a basen mały. Poza tym gdyby urodziły młode, to kłopot byłby jeszcze większy. A krokodyli jest w ogrodach sporo i nikt ich nie chce. Więc wyjątkowo znalazło się dla nich miejsce. Po prostu tam wybieg dla tych gadów jest dopiero od trzech lat i szukali nowych osobników.

Na Ratuszowej zapewniają, że Hiszpanie zostali poinformowani o tym, że Bolek i Zenek są samicami, choć mają imiona męskie. Przed laty, gdy gady do nas trafiły, miały wpisane w papierach, że to samce, i stąd takie imiona im nadano. Po latach okazało się, że to samice, ale już nic nie zmieniano.

W Hiszpanii nasze gady mają do dyspozycji o wiele większą przestrzeń, niż miały nad Wisłą. Choć znowu tu pewna grupa zwiedzających darzyła je wielkim poważaniem z racji tego, że były reprezentantami Forfitera – rozsławionego dzięki portalowi YouTube na całym świecie krokodyla z Illinois.

Teraz w herpetarium będą żyły krokodyl syjamski (jeszcze bez imienia) oraz Gucio, podrzutek do zoo. Za to z Walencji przyjechały nad Wisłę  młode pytony zielone.