Rzeczpospolita: Polacy przepłacili w ubiegłym roku 170 mln złotych, kupując bilety lotnicze. Kiedy pojawiły się tanie loty?
Eryk Kłopotowski: Ryanair zaczął latać w Europie już w połowie lat 80., ale ekspansja tanich przewoźników nastąpiła dziesięć lat później. LOT czy Lufthansa małymi samolotami dowozi pasażerów na główne lotniska, tam robi przesiadkę, a później większymi maszynami wysyła ich dalej w świat. A niskokosztowi przewoźnicy postawili na połączenia bezpośrednie.
Jak to się stało, że okazało się to tańsze?
To był zupełnie nowy pomysł na latanie. Na Zachodzie było wiele wojskowych lotnisk, które przechodziły w ręce cywilów. Nie bardzo wiadomo było, co z nimi zrobić. Wykorzystali to tani przewoźnicy, którzy między tymi mniejszymi, drugorzędnymi lotniskami postanowili stworzyć bezpośrednie połączenia lotnicze. Stąd tanie loty to krótkie trasy obsługiwane przez firmy, które szukają oszczędności gdzie tylko się da.
Jak to zmieniło nasze życie?