Reżyser „Czarnych słońc” wyreżyserował wcześniej w Teatrze Telewizji „Kwaterę bożych pomyleńców”, opartą na prozie Władysława Zambrzyckiego, o czterech inteligentach, którzy pomimo powstania warszawskiego, różnych doświadczeń, poglądów i wyznań znajdują ucieczkę i intelektualną satysfakcję w niebanalnej dyspucie.
W najnowszym przedstawieniu Zalewskiego zagrali wszyscy aktorzy biorący udział w „Kwaterze” – Jan Peszek, Jerzy Trela i Daniel Olbrychski – z wyjątkiem Jerzego Radziwiłłowicza, który uległ wypadkowi i został zastąpiony przez rewelacyjnego Mariusza Bonaszewskiego. Tym razem, w kontraście do dawnych inteligentów, oglądamy spauperyzowanych, rozpitych i zdemoralizowanych byłych pracowników PGR Psie Głowy.
Po upadku poprzedniego systemu szukają pociechy w alkoholu, rozprawiając na temat przeszłości, mitologizując dawne przewagi.
Ich głównym antagonistą jest nowobogacki Milioner (Daniel Olbrychski). W aferalnych okolicznościach przejął państwową ziemię, chce na niej zarobić krocie, budować nowe. Aniołem Stróżem życiowych rozbitków stała się sklepowa Anusia (Ewa Dałkowska), choć może bardziej tytuł ten należy się Markowi Nowakowskiemu. Pisarz w milczący sposób wziął udział w spektaklu, towarzysząc z bliska swoim postaciom.
„Psie Głowy” są pozycją wyjątkową na tle obecnego repertuaru telewizyjnego. To nie jest sztuka lekka, łatwa i przyjemna, tylko ostre pranie polskich brudów przy otwartej kurtynie. Powstała niesamowita zbiorowa kreacja złożona z ról Mariusza Bonaszewskiego, który gra byłego księdza i rozwodnika, Jana Peszka i Jerzego Treli oraz Ewy Dałkowskiej. Im dalej zagłębiamy się w trans podlewany piwem, winem i gorzałką – tym bliżej jesteśmy prawdy o naszym narodowym delirium tremens.
