Hiszpania to nie to samo co Serbia

Baskijscy nacjonaliści nie planują jednostronnego proklamowania niepodległości. Ale ostrzegają, że nie będą siedzieć z założonymi rękami

Aktualizacja: 27.02.2008 19:49 Publikacja: 27.02.2008 19:47

Hiszpania to nie to samo co Serbia

Foto: AFP

– Kosowo to kolejny dowód, że na Zachodzie respektuje się pewne zasady, w tym tę, że narody mają prawo do decydowania o swojej przyszłości – mówi Luke Uribe-Etxebarria z Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej (PNV), głównej siły politycznej Kraju Basków, która rządzi od lat tym regionem autonomicznym na północy Hiszpanii , tworząc koalicje z coraz to innymi ugrupowaniami. – Kosowo pokazało Baskom, że korzystanie z tego prawa jest naturalne, demokratyczne i możliwe – dodaje.

Baskijscy przywódcy odebrali niepodległość Kosowa jako dar niebios. – Ogromna większość społeczeństwa baskijskiego domaga się od prawie 30 lat ułożenia na nowo stosunków z Hiszpanią. Przemoc ETA przesłania istnienie konfliktu, który można rozwiązać drogą dialogu i negocjacji – mówił szef tutejszego rządu Juan José Ibarretxe.

– Nacjonaliści są w pełni świadomi, że Kraj Basków to nie Kosowo, a Hiszpania nie jest Serbią – podkreśla José Eugenio Azpiroz z prawicowej Partii Ludowej w San Sebastian. – Myślę jednak, że UE popełniła błąd. Nie należało uznawać niepodległości ogłoszonej jednostronnie, wbrew wszelkim normom prawa międzynarodowego, w regionie, w którym obie strony konfliktu zadały sobie tyle cierpień. Najpierw Serbowie zabijali Albańczyków, potem Albańczycy zabijali Serbów i niszczyli ich świątynie. A teraz narodziło się tam państwo marionetka, państwo samobójcze. Nic dobrego z tego nie wyniknie – konkluduje.

W tej sprawie socjalistyczny rząd i prawicowa opozycja mówią jednym głosem. Hiszpania znalazła się wśród nielicznych krajów UE, które nie uznały nowego państwa. Szef dyplomacji Miguel Angel Moratinos porównał niepodległość Kosowa do inwazji na Irak: obie stały się faktem dokonanym bez zgody wszystkich zaangażowanych w konflikt stron i bez rezolucji ONZ. Obie podzieliły wspólnotę międzynarodową i Unię.Manuel Huertas, sekretarz generalny partii socjalistycznej w baskijskiej prowincji Guipuzcoa, pociesza się, że Unia uznała przypadek Kosowa za jedyny w swoim rodzaju. – Ale – dodaje – tutejsi nacjonaliści nie przepuszczą tej okazji. Na szczęście mieszkańcy Kraju Basków są bardzo dalecy od żądania niepodległego państwa. Nacjonaliści chcą robić na ten temat referendum. Ale w nim musi paść jasno postawione pytanie, a nie bardzo wiadomo, o co chcą pytać.– To nie będzie referendum, ale konsultacja – prostuje Uribe- Etxebarria. – Odbędzie się 25 października. Za zgodą rządu Hiszpanii lub bez. Będą dwa pytania. Pierwsze to: Czy jesteś za tym, by ETA i rząd Hiszpanii zasiedli do rozmów o technicznych aspektach zaprzestania przemocy, jak rozbrojenie, więźniowie i ofiary? I drugie: Czy jesteś za tym, by partie polityczne zastanowiły się przy okrągłym stole, jak zrealizować prawo Basków do decydowania o nich samych?

Jego partia PNV zaraz po wyborach do Kortezów wyznaczonych na 9 marca wniesie pod obrady parlamentu wniosek o uznanie najmłodszego państwa Europy. Nie wywoła to wielkich emocji, bo Madryt i tak zamierza to zrobić, chociaż dopiero za rok. Zgodził się na misję cywilną UE w Kosowie, chce wysłać kilkunastu policjantów. Nie brak jednak głosów, że Hiszpanie nie powinni bronić niepodległości kraju, którego nie uznają. Dziwi też zapewnienie Madrytu, że nie będzie blokować Kosowu drogi do UE. Jak negocjować akcesję z krajem nieuznanym przez niektórych członków Wspólnoty?

Moratinos ponoć proponował Prisztinie uznanie Kosowa, jeśli zgodzi się ogłosić niepodległość dopiero po hiszpańskich wyborach. Czy to znaczy, że rządzący socjaliści boją się stracić władzę z powodu powstania nowego państwa na Bałkanach?– Partia socjalistyczna i Partia Ludowa bardzo się różnią, ale wobec Basków postępowały dotąd jednakowo. Kraj Basków ich nie interesuje, wykorzystują tylko problem baskijski i przemoc ETA jako oręż wyborczy - mówi Uribe-Etxebarria.

Małgorzata Tryc-Ostrowska z San Sebastian

– Kosowo to kolejny dowód, że na Zachodzie respektuje się pewne zasady, w tym tę, że narody mają prawo do decydowania o swojej przyszłości – mówi Luke Uribe-Etxebarria z Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej (PNV), głównej siły politycznej Kraju Basków, która rządzi od lat tym regionem autonomicznym na północy Hiszpanii , tworząc koalicje z coraz to innymi ugrupowaniami. – Kosowo pokazało Baskom, że korzystanie z tego prawa jest naturalne, demokratyczne i możliwe – dodaje.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022