[b][link=http://www.rp.pl/artykul/312093,343324_Pro_i_Kontra___Salon_Plakatu_Polskiego.html]Pro i Kontra - Salon Plakatu Polskiego[/link] [/b]
Dodzwonić się tam nie sposób, kuratora rzadko można zastać, katalogów czy informacyjnych broszur zwykle brak (niniejsza wystawa otwarta została w czerwcu, na katalog czekamy), strona internetowa to kpina. W dodatku sama ekspozycja też jest kiepska – trzy rzędy plakatów, aby dostrzec najwyższy, umieszczony pod wysokim sufitem, trzeba się mocno nabiedzić. Tu potrzebne są zmiany, trwająca właśnie wymiana okien niewiele da.
A sama wystawa? Budzi co najmniej mieszane uczucia. Mało oryginalności, stanowczo zbyt dużo kolorowych obrazków z podpisami. Tyle że te same obrazki często mogłyby ilustrować równie dobrze film, spektakl teatralny czy imprezę masową. Nie brak bezwstydnych naśladowców starych mistrzów, a i ci też wypadają w większości raczej blado. Plakat przesłaniany na ulicach politycznym afiszem czy reklamowym ogłoszeniem staje się sztuką niszową.