Korespondencja z Londynu
Nie był ostatnim starym mistrzem, ale pierwszym współczesnym artystą, za którym poszli Cézanne, van Gogh, Matisse i inni.
W Londynie można zobaczyć 70 obrazów z najsławniejszych kolekcji świata, jednak nie jest to klasyczna retrospektywa wielkiego francuskiego romantyka. Chociaż jego dzieła stanowią blisko połowę prac, ułożonych wokół ważnych wątków tematycznych w jego twórczości, dając wyobrażenie o jej energii i sile, to znacznie ważniejszy jest tu dialog, jaki z Eugene Delacroix nawiązują następcy: impresjoniści, postimpresjoniści, symboliści, fowiści. Porywa ich zarówno wyobraźnia artysty, jak i malarska odwaga, zwłaszcza kolorystycznych eksperymentów. I dają temu wyraz na wiele różnych sposobów.
Edouard Manet skopiował w 1854 r. przeprawę przez Styks, czyli „Barkę Dantego", którą 30 lat wcześniej Delacroix debiutował na wystawie w paryskim Salonie. I tę późniejszą wersję oglądamy w National Gallery.
Pierre Auguste Renoir namalował z kolei w 1875 r. kopię „Żydowskiego wesela w Maroku" Delacroix na zamówienie kolekcjonera Jeana Dollfusa, intensyfikując kolory, zwłaszcza charakterystyczny turkusowozielony i koralowoczerwony. Paul Cézanne pisał: „Wszystkich nas znajdziecie w Delacroix" i przymierzał się do namalowania „Apoteozy Delacroix", o czym świadczy pejzażowy malarski szkic pod tym tytułem z lat 1890–1894, na którym przed „idolem", skrytym w chmurach, pada na kolana Renoir. A obok niego rozpoznajemy też Moneta, Pissarra, kolekcjonera prac Delacroix – Victora Chocqueta oraz samego Cezanne,a. Był to więc projekt wykreowania Delacroix na najwyższy autorytet impresjonistów. W końcu to on mówił, że: „Nawet gdy patrzymy na naturę, to nasza wyobraźnia konstruuje obraz", o czym przypomina cytat na ścianie sali poświęconej pejzażom.