Grafika i malarstwo są jak Yin i Yang

Galeria (-1) Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie prezentuje grafiki Iwony Cur, odwołujące się do świata natury.

Aktualizacja: 21.06.2016 18:25 Publikacja: 21.06.2016 17:59

Foto: materiały prasowe

Z wielkoformatowych prac oraz tych mniejszych, przypominających rysunki ze szkicownika, z gęstwiny czarno-biało kresek i punktów wyłaniają się kameleony, zebry, bizony i inne zwierzęta, ptaki i rośliny. Mogą kojarzyć się z ZOO, jak i z prehistorycznym Parkiem Jurajskim. Ale dla artystki temat jest jedynie pretekstem do ukazania bogactwa środków graficznych.

- Dla wielu grafika artystyczna to niszowa przestrzeń. Coraz częściej wypierają ją nowe media. Robię wszystko, aby upowszechnić wiedzę o niej i dawnych technikach — mówi „Rzeczpospolitej" Iwona Cur. – Chcę pokazać, że grafik jest artystą poszukującym, a jego praca wymaga wyobraźni, wiedzy i wysiłku.

Jej zainteresowanie grafiką wzięło się zarazem z buntu i przekory wobec męskiej dominacji w świecie sztuki: — Obecnie to się zmienia – mówi – w akademiach studiuje mnóstwo kobiet, ale nie zgadzam się z wciąż powszechnym mówieniem o „sztuce kobiecej". Chciałam robić coś, co kojarzy się zwykle z „męską pracą" i wymaga trudu fizycznego. Stąd moje przeskalowane formaty, ciężkie matryce, wielki, niełatwy do odbijania papier. Zależało mi, żeby widz nie znający autora, mówił, że to praca wybitnie „męska".

W grafikach (150x150 cm) z cyklu „Ars Animal", które Iwona Cur robi od kilkunastu lat, jeszcze od czasów studiów, interesują ją też zmienne efekty wizualne. Z bliska wchodzimy jakby w trudny do ogarnięcia labirynt linii, tropów i śladów, a z odległości „łapiemy" dystans i rozpoznajemy, co widzimy. Psychologia widzenia umożliwia w ten sposób różne gry z widzem.

Duże prace to linoryty, należące do techniki druku wypukłego. Artystka perfekcyjnie oddaje w nich bogactwo faktur i struktur, choć przenoszenie rysunku i wycinanie wielkiej matrycy, to bardzo trudna robota, trwająca nieraz dwa miesiące. Na studiach nikt w jej otoczeniu nie porywał się na działanie w tej skali, więc tej technologii musiała uczyć się sama. Dziś włada nią w pełni swobodnie i jak mówi, nie boi się czegoś zepsuć.

Z małymi formatami o podobnej tematyce, eksperymentuje od roku. Są to chemiograwiury na papierze czerpanym, czyli druk wklęsły (rysunek odbija się z płyty metalowej). Autorka twierdzi, że dają zupełnie inny artystyczny efekt. Bliższy pierwotnemu szkicowi, bezpośrednio utrwalającemu zamysł i proces tworzenia.

Czasem w jej pracach pojawiają się też ludzie, jak np. w grafice dedykowanej Magdalenie Abakanowicz, przywołujące jej miękkie rzeźby z workowej tkaniny. Grafika w przeciwieństwie do rzeźby pozbawiona jest trójwymiarowości, działa w przestrzeni 2D, a jednak Iwona Cur potrafiła uzyskać wrażenie, że postacie „wychodzą" z ram, wykorzystując grę światła i gęstych struktur.

Na warszawskiej wystawie oglądamy tylko czarno-białe grafiki, ale Iwona Cur także maluje barwne obrazy. – To inny gest, inna wrażliwość – mówi, ale jedno dopełnia drugie, jak Yin i Yang.

Wystawa czynna do 1 września

Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu