Słowa biskupa Tadeusza Pieronka, który powiedział wczoraj na antenie TVN 24, że "żadna siła nie powstrzyma człowieka od tego, żeby korzystać z wolnej woli i do tego, do czego pchają go namiętności", wobec czego "pedofilia była, jest i będzie", nie mogły przejść bez odpowiedzi i próby wykazania, że hierarcha się myli.
Spróbować postanowili dziennikarze portalu Tomasza Lisa, NaTemat.pl, w rozmowie z seksuologiem z SWPS, Danielem Cysarzem. Niestety, nie do końca się to udało. Co prawda dowiadujemy się, że tylko niewielki procent czynów pedofilskich jest popełniany przez pedofilów par excellence (tj. takich, którzy preferują dzieci). Ale przy okazji dowiadujemy się też że granicę między zaburzeniem seksualnym a "orientacją" ustanawia...społeczeństwo
Pedofilia to zaburzenie preferencji seksualnej, które nie jest i nie może być uznawane za orientację. Żeby mówić o orientacji seksualnej, musi ona posiadać przynajmniej częściową akceptację społeczeństwa. Pedofilia jej nie ma i miejmy nadzieję nigdy mieć nie będzie. Dlatego w tym momencie można postrzegać ją jedynie jako parafilię. Jeżeli ktoś używa słowa orientacja, należy brać to w naprawdę duży cudzysłów.
- powiedział naukowiec. Czy zatem w bardziej postępowych czasach, kiedy społeczeństwo pochyli się nad nieszczęściem i prawami pedofilów, wypowiedź seksuologa zostanie uznana za przejaw obskurantyzmu, a nawet... pedofobii?