Chodzi o sprawę z czerwca 2008 r., kiedy 14-letnia Agata z Lublina starała się o legalną aborcję. Zabiegu odmówiły jej dwa szpitale - w Lublinie i Warszawie. Zabieg dokonano w innej miejscowości, jednak również nie bez problemów.
Dziewczyna wraz z matką złożyły skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. We wtorek trybunał orzekł jednogłośnie, że "Polska naruszyła trzy przepisy Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności dotyczące zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego".
A dziś w "GW" Wojciech Maziarski napisał:
Tomek - mówię do Terlikowskiego - wisisz nam kupę kasy. 30 tys. euro, które zapłaciliśmy jako zadośćuczynienie dla Agaty, 15 tys. euro dla jej mamy i 16 tys. zwrotu kosztów postępowania. Razem 61 tys. euro. Tak orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka. Tyle mamy zapłacić z naszych podatków za naruszenie praw dziewczyny, której w 2008 r. chciałeś uniemożliwić przeprowadzenie legalnej aborcji. Po obecnym kursie (4,13 zł za euro) wychodzi jakieś 250 tys. zł.. Ćwierć bańki. Oddasz nam?
I dodaje: