Wbrew pozorom jest to ważne i proste. Ważne, bo – co potwierdzają degustacje – właściwy kieliszek uwypukla wszystkie zalety, ale i wady wina. Odnajdujemy więcej nut zapachowych, bukiet otwiera się pełniej. Wybór kieliszka jest też, jako się rzekło, prosty. Dwie zasady generalne: po pierwsze, kieliszek musi być szklany. Jeśli więc bogata ciotka podarowała państwu zestaw złotych pucharów, to świetnie się składa. Puchary przetapiamy, sztabka jest naszą lokatą kapitału, a za ułamek jej wartości kupujemy kieliszki. Po drugie, nie mówcie nikomu, ale wcale nie musimy mieć tysiąca kieliszków – osobnych do burgunda, osobnych do win bordoskich, innych do tokajów etc. Ja od lat używam w domu do wszystkich win kieliszków degustacyjnych, mało wyszukanie nazywanych all in one. Z lenistwa, ale też dlatego, że w takim kieliszku lepiej czuć bukiet.