Michał Wójcik: Zapomniane powstania w obozach zagłady

Powstańcy w Treblince liczyli, że część wachmanów może się do powstania przyłączyć, większość z nich była zdegenerowana i łasa na złoto. Trzeba to było wykorzystać.

Aktualizacja: 24.04.2021 20:21 Publikacja: 23.04.2021 18:00

Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów, 2 sierpnia 1943 r. Zdjęcie potajemni

Obóz zagłady w Treblince podpalony przez zbuntowanych więźniów, 2 sierpnia 1943 r. Zdjęcie potajemnie wykonał Franciszek Ząbecki, ps. „Dawny”

Foto: BEW

Zmorą obozu są szpicle. Te „zgangrenowane dusze" wylicza Wiernik [Jankiel Wiernik – red.]. To Moszek spod Sandomierza, Icek Kobyła z Warszawy, złodziej Chaskiel i Kuba – najgroźniejszy. Warszawski alfons i złodziej, który uwierzył, że im bardziej się ześwini, tym bardziej zwiększy szansę na przeżycie. Szczególnie dał się we znaki Strawczyńskiemu. Raz za razem wpadał do jego warsztatu. Myszkował, wypytywał, sprawdzał. A potem biegł o wszystkim informować swoich mocodawców. Przechwalał się, że Niemcy zabiorą go po wszystkim do Berlina. Ponieważ Kuba został mianowany kapo trzeciego baraku, jego mieszkańcy przestali ze sobą rozmawiać. Tu planowanie ucieczki stało się niemożliwe, nie mówiąc już o solidarnym współdziałaniu, samopomocy czy konspiracji.

Pozostało 96% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Taka debata o aborcji nie jest ok
Plus Minus
Europejskie wybory kota w worku
Plus Minus
Waleczny skorpion
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa”, Jacek Kopciński, opowiada o „Diunie”, „Odysei” i Coetzeem
Plus Minus
Do ostatniej kropli czekolady