Kornel Filipowicz – pisarz na jakiś czas wyrzucony na margines czytelniczych poszukiwań, nieobecny, wracający teraz za sprawą wyboru „Moja kochana, dumna prowincja", który pod jednym szyldem zbiera najlepsze opowiadania autora „Nemezis". Jego utwory są kunsztowne i odznaczają się osobną dramaturgią i wirtuozerią literackiego stylu. Skrojone idealnie, znakomicie czują się w swoich wymiarach, sprawiają wrażenie jakby zostały zapisane mimochodem, z naturalną lekkością.
Kornel Filipowicz najlepiej czuł się w formie opowiadania, będącego popisem literackiego wyrafinowania, sprytu i słuchu. Wiele jest w jego twórczości opisów przyrody, fascynacji najbliższym krajobrazem, który traktował niezwykle czule, wydobywając z niego najmniejsze wahnięcia i tony. W twórczości tej wyraźnie pobrzmiewa tęsknota pisarza za polską prowincją, odmalowaną niezwykle zmysłowo. Filipowicz to przede wszystkim doskonały obserwator, pisarz krążący wokół detalu, szczegółu. Jego pisarstwo ma w sobie wrażliwość chłopca, który pewne rzeczy dostrzega po raz pierwszy w życiu.
Kornel Filipowicz jest pełen empatii wobec ludzi, o człowieku pisze z wyrozumiałością, zdając sobie sprawę, że heroizm często idzie w parze z komizmem, wielkość z małością, że wspaniałe czyny i zrywy są udziałem każdego z nas, że zawsze w cenie jest przyzwoitość. Autor „Mój ojciec milczy" rysuje przed nami świetne obyczajowe historie, skupiając się na emocjach i porywach serca, które nami targają. Przejmująco pisze o nieustannej groźbie odnawiającego się antysemityzmu, stale upomina się o człowieka, który na koniec dnia, z czystym sumieniem może spojrzeć w lustro. Jakże rezonują w nas takie rzucone od niechcenia zdania: „Różne paskudne rzeczy w historii zaczynały się od bicia Żydów". Jego opisy wojny skupiają się na codziennych zajęciach; na życiu, które musiało trwać pomimo wszystko. Ta proza opiera się na sile niby-oczywistych fraz, takich jak „Nigdy przedtem nie wyobrażałem sobie, że utrzymanie się przy życiu wymaga tyle pracy". Te krótkie formy są jak skończone partytury, w których nie sposób byłoby zmieścić choćby jednej, dodatkowej nuty.
O uczuciach pisał głęboko, podkreślając, że w tej dziedzinie jesteśmy wiecznymi debiutantami. Zwracał uwagę na poczucie wspólnoty ludzkiego losu, który jednoczy się wokół traum. Doskonale wiedział, że w dobrej kondycji trzyma nas zapominanie, a nie pielęgnowanie zadr. Był otwarty na drugiego człowieka, starał się sprzyjać innym, nie uważał za dziwaków tych, którzy nie byli do niego podobni. Pisarstwo skromne i szczere, próbujące dać dobry opis biedy i nieszczęścia, w myśl przekonania, że zdania mówiące o bogactwie i obfitości jakoś zbyt łatwo się składają.
Uwrażliwiał nas na to, że nie sposób uciekać stale przed sobą, że w pewnym momencie trzeba się pogodzić z własnymi ograniczeniami. Jeden z jego bohaterów – z opowiadania „Stałość uczuć" – zdobywa się na wyznanie, które mógłby też wypowiedzieć sam Filipowicz: „jestem tylko widzem, który patrzy, pamięta i zapisuje to, co się przed jego oczami rozgrywa, bliżej lub dalej, w czasie i przestrzeni, co zmienia się, pojawia, przesuwa, zatrzymuje na chwilę, znika". ©?