Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Małego Biznesu każdego roku na całym świecie około 300 milionów osób próbuje założyć blisko 150 milionów firm. Jak pokazują statystyki, finalnie zostanie uruchomione około jednej trzeciej, więc możemy założyć, że na rynku pojawia się około 50 mln działalności gospodarczych. To blisko 150 tysięcy nowych firm dziennie. Sporą ich część łączy jedno: marzenie o wielkim sukcesie na miarę Ubera, którego wartość giełdowa wynosi dziś kilkadziesiąt miliardów dolarów.
Rynek jest bezlitosny
– Niestety, dla większości młodych biznesmenów ten sen nigdy się nie ziści. Jak wskazują wyniki analizy przeprowadzonej przez Inc. magazine i National Business Incubator Association w ciągu pierwszych pięciu lat 80 proc. nowo założonych firm upadnie – komentuje Piotr Chwiedziewicz, menedżer marketingu z agencji Symetria. Dzieje się tak dlatego, że firmy popełniają kardynalne błędy. Już na etapie tworzenia koncepcji powinny posługiwać się wiedzą, pozwalającą odpowiadać na potrzeby i oczekiwania docelowych odbiorców. Kluczowe jest określenie, jak dany produkt czy usługa rozwiązuje problemy użytkownika i czy spełnia jego oczekiwania. – Sam genialny pomysł to za mało, gdy za jego realizację odpowiada intuicja. O tym, jakie są efekty biznesowej arogancji przekonali się już najwięksi: Microsoft i jego Windows 8, Apple i klawiatura motylkowa montowana w notebookach Macbook, Google i projekt Glass czy Samsung i Galaxy Fold – wymienia Chwiedziewicz.
Praktyka pokazuje, że osoby zakładające startup często podchodzą to całego przedsięwzięcia z nadmiernym optymizmem. Ma to odzwierciedlenie w nierynkowej wycenie powstającego przedsiębiorstwa i jest potem przedmiotem długich dyskusji pomiędzy założycielami biznesu a potencjalnymi inwestorami. Ci pojawiają się w różnym momencie „życia" startupu. Ich wsparcie jest szczególnie cenne, gdy nadchodzi czas skalowania biznesu – nie tylko z uwagi na finansowanie, jakiego mogą udzielić, ale też z racji wsparcia merytorycznego (doświadczenie, sieć kontaktów).
Wizjoner czy zarządca
Wiele przedsięwzięć z dobrymi perspektywami i szybko się rozwijających staje w miejscu lub nawet upada przez nieodpowiednie zarządzanie dynamicznie rosnącą organizacją. Nie jest to łatwe zadanie i wymaga sporej wiedzy oraz doświadczenia. Kiedy startup się rozrasta, trzeba pogodzić się z tym, że sami nie jesteśmy w stanie wykonywać wszystkich czynności. A jeśli nawet fizycznie jesteśmy, to na dłuższą metę przyniesienie to opłakane rezultaty. Zabrniemy w szczegóły i techniczne detale, tracąc tym samym czas i energię potrzebną do rozwijania podstawowej, strategicznej działalności. Historia pokazuje, że założyciele nowych firm często mają problem z delegowaniem kompetencji. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera jakość kadry. Jeśli uda nam się pozyskać kompetentne osoby, do których mamy duże zaufanie, to dużo łatwiej przyjdzie nam delegować obowiązki.
Warto też opierać się na konkretnych danych, testach i analizach. Trudno zarządzać czymś, czego nie da się zmierzyć.