Wymiana załóg

31 lipca. Wymiana oleju zabrała więcej czasu niż się spodziewaliśmy. Jak na złość wiatr także uparł się nie wypuszczać jachtu z fiordów. Wyglądało na to, że Barlovento nie zdąży na wymianę załogi do Akureyri.

Publikacja: 05.08.2014 08:31

Oddajemy samochody poprzedniej załodze, żegnamy się z nimi serdecznie i bierzemy się do upychania te

Oddajemy samochody poprzedniej załodze, żegnamy się z nimi serdecznie i bierzemy się do upychania tego wszystkiego.

Foto: materiały prasowe

Dobrze, że mamy na Islandii dwie duże terenówki. Krótka narada przez telefon, rzut okiem na mapę i ustalamy nowy port wymiany, o nazwie równie trudnej do zapamiętania, co wymówienia. Taką przysłowiową dziurę na końcu świata.

Wszystko fajnie, ale jak zrobić zaopatrzenie na 22 dni w takim miejscu? Postanawiamy podzielić załogę na trzy części. W sklepie w Akureyri zostawiamy team zakupowy z grubym plikiem banknotów (400 tysięcy koron to naprawdę niezły stosik) reszta jedzie z rzeczami na jacht. To tylko 150 km ale tu wszyscy jeżdżą przepisowo więc zajmuje to dwie godziny. Wreszcie widzimy jacht. Stoi sam jeden samotny przy końcu nabrzeża małego rybackiego portu. Szybko witamy się z poprzednią załogą i wysypujemy na keję ogromną stertę bagaży. Darek i Jacek terenówkami wracają po prowiant, a my zabieramy się do pracy przy jachcie.

Naszym głównym zadaniem jest zainstalowanie ogrzewania Eberspracher. Dostaliśmy je tuż przed rozpoczęciem wyprawy i na montaż nie było już niestety czasu. Schemat wygląda dość zawile, lecz dla naszych złotych rączek nie ma rzeczy niemożliwych.

W tym roku mamy nowe talenty techniczne w ekipie. Do Marka, który jest złotą rączką od wszystkiego, dołączył drugi Marek, dla odmiany elektronik. Jak dorwał się do lutownicy, to zanim doszedł do tematu ogrzewania, zdążył jeszcze w międzyczasie doprowadzić sygnał z GPS na nowa ukaefkę, naprawić światło w mesie i lampkę w oficerskiej. Poczułem się prawie niepotrzebny. Skoro nie zostawili mi już prawie nic do zrobienia, to naprawiłem sobie klosz w kabinie i podpiąłem laptopa do stacjonarnego GPS.

W tym czasie Ewa wyczarowała miejscowego speca od paliw. Pomógł jej zdobyć olej mineralny do silnika. Niestety tylko 4 litry. To wszystko co mieli w miejscowej hurtowni. Za to zabrał także nasze kanistry i w ten sposób dociążyliśmy jacht 300 litrami zapasowej ropy i benzyny.

Zrobiło się późno a naszych samochodów nie ma. W końcu przyjeżdżają wyładowane solidnie prowiantem. Niestety nie kupili wszystkiego bo zamknęli im sklep. Oddajemy samochody poprzedniej załodze, żegnamy się z nimi serdecznie i bierzemy się do upychania tego wszystkiego w zakamarkach jachtu. Skończyliśmy o 3 rano. Zmieściło się!

Dobrze, że mamy na Islandii dwie duże terenówki. Krótka narada przez telefon, rzut okiem na mapę i ustalamy nowy port wymiany, o nazwie równie trudnej do zapamiętania, co wymówienia. Taką przysłowiową dziurę na końcu świata.

Wszystko fajnie, ale jak zrobić zaopatrzenie na 22 dni w takim miejscu? Postanawiamy podzielić załogę na trzy części. W sklepie w Akureyri zostawiamy team zakupowy z grubym plikiem banknotów (400 tysięcy koron to naprawdę niezły stosik) reszta jedzie z rzeczami na jacht. To tylko 150 km ale tu wszyscy jeżdżą przepisowo więc zajmuje to dwie godziny. Wreszcie widzimy jacht. Stoi sam jeden samotny przy końcu nabrzeża małego rybackiego portu. Szybko witamy się z poprzednią załogą i wysypujemy na keję ogromną stertę bagaży. Darek i Jacek terenówkami wracają po prowiant, a my zabieramy się do pracy przy jachcie.

Materiał Partnera
Oszukują i rozdają nagrody. Tego (na pewno!) nie wiesz o storczykach
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Materiał Partnera
Motory molekularne. Tak naukowcy uczą nanocząsteczki kręcić się na zawołanie
Nauka
Połączenie tych dwóch leków wydłużyło życie myszy o około 30 proc. Czy pomoże ludziom?
Nauka
Naukowcy ostrzegają przed tym, co dzieje się w oceanach. „Prawdziwy powód do niepokoju”
Nauka
Rak i ryba. Czy mogą nam pomóc usunąć mikroplastik ze środowiska?