Według RMF FM możliwe jest, że Julke chciał oszukać ekspertów, którzy badali przekazany dyktafon. Ostatecznie uznali, że ten przekazany dyktafon jest nieoryginalny.

Scenariusz samego nagrania wygląda na skomplikowany. Julke nagrał rozmowę na jeden nośnik, położył go na dywanie i przegrał na drugi. Ten drugi przekazał śledczym. Zeznał, że pierwszy zniszczył.

Śledczy nie są w stanie rozpoznać, czy otrzymali oryginalne nagranie. Badają jego ciągłość i występujące na nagraniu szumy. Przegrywając nagranie na nowy dyktafon, powstaje zupełnie nowe tło. W dodatku jest ciągłe, więc specjalistyczna aparatura nie jest w stanie stwierdzić, że nagranie było pocięte.

Czy o to chodziło Sławomirowi Julke. Wiedział, że eksperci będą badali nagrania, które przekazał prokuraturze.

Były szef WSI Marek Dukaczewski uważa, że ktoś ze służb musiał podpowiedzieć biznesmenowi, jak ma przegrywać taśmy. Taka operacja z przegrywaniem to sposób na pozbycie się niewygodnych części nagrania. - Sądzę, że mógł przygotować nagranie zmanipulowane na dyktafonie pierwotnym i przegranie go na drugi dyktafon miało pomóc w zatarciu śladów manipulowania nagrania oryginalnego - mówił Marek Dukaczewski.