Z audytu przeprowadzonego w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji wynika, że policjanci podsłuchiwali dziennikarzy i prawników. Inwigilowano prawie 80 osób - nieoficjalnie dowiedziało się Radio Zet.
Specgrupa, na czele której stał ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych KGP, otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości. Chodziło o to, by dowiedzieć się, kto stoi za Markiem Falentą.
Podsłuchy zakładano w ramach śledztwa dotyczącego napaści na tle rasowym w Białymstoku, aby zataić sprawę przed prokuraturą i sądami.
Przez inwigilowano kilkadziesiąt osób. Podsłuchy zakładano na rzekomo osoby nieznane. Jak ustaliło Radio Zet, nagrania rozmów zostały skasowane, ale ślady inwigilacji zostały w notatkach służbowych. Ustalenia audytorów potwierdzali także członkowie specgrupy.
Podsłuchiwano między innymi dziennikarzy piszących o aferze podsłuchowej, zatem ktokolwiek kontaktował się z Markiem Falentą, był natychmiast włączany do grona inwigilowanych - poinformował Radio Zet jeden z policjantów zaangażowanych w audyt.