Po południu za euro trzeba było płacić 3,5429 zł, czyli o pół grosza więcej niż w piątek. Większemu osłabieniu polskiej waluty zapobiegły dane GUS o wysokim wzroście płac oraz wypowiedzi Andrzeja Sławińskiego, członka RPP. W lutym płace w przedsiębiorstwach wzrosły aż o 12,8 proc. rok do roku, więcej, niż prognozowano. Zwiększa to prawdopodobieństwo marcowej podwyżki stóp procentowych. Możliwość podniesienia kosztów kredytu potwierdził Sławiński. W wywiadzie dla agencji Reuters zauważył, że wzrost wynagrodzeń przewyższa zwiększanie wydajności pracy.
Dolar natomiast po południu kosztował tylko 2,4373 zł, czyli o 1 grosz mniej niż w piątek. Sprzedaż banku Bear Stearns i obniżenie stopy dyskontowej przez Fed sprawiły, że na całym świecie amerykańska waluta traciła.
Rentowność polskich obligacji dwuletnich wynosiła po południu 6,27 proc., tyle samo co w piątek. Oprocentowanie pięciolatek wzrosło o 0,08 pkt proc., do 6,27 proc., a dziesięciolatek o 0,05 pkt proc., do 6,04 proc.