Wypożyczenie na dwa tygodnie średniej klasy samochodu na warszawskim lotnisku kosztuje obecnie ok. 2 tys. zł. W Paryżu jest o ok. 500 zł taniej, a przecież jeszcze w momencie otwierania dla Polski granic Unii Europejskiej było o 700 zł drożej. To właśnie osoby wyjeżdżające na wakacje zyskają najbardziej na umacniającej się polskiej walucie. Obecnie euro kosztuje tylko 3,3585 zł. To jest stawka bankowa, w kantorach jest troszkę drożej. Ale to i tak prawie rekordowy poziom (w lecie 2001 r. euro było krótko o pół grosza tańsze). Za dolara trzeba płacić tylko 2,15 zł, a za funta brytyjskiego – 4,24 zł. Jeszcze nigdy w okresie od wakacji do wakacji polska waluta nie umocniła się w takim stopniu.

– W Polsce stopy procentowe są wysokie, napływają inwestycje zagraniczne, emigranci przesyłają swoje oszczędności. Wszystko to wpływa na umocnienie złotego. Można oczekiwać, że w przyszłości będzie jeszcze silniejszy – mówi Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP. Nad Morzem Śródziemnym małe piwo kosztuje ok. 3 euro, czyli 10 zł. Rok temu było o 1 zł droższe, a w 2004 r. aż o 3,5 zł droższe.

Każdy, kto skrupulatnie przelicza kursy przy kupowaniu najdrobniejszych towarów – a tak robi zapewne większość turystów – musi zauważyć zmianę. Do tego dochodzą tańsze hotele, restauracje, pociągi. W słynnym hotelu Byblos w St. Tropez, gdzie odpoczywają największe gwiazdy popkultury, doba w przeciętnym pokoju kosztuje 650 euro – 2,1 tys. zł. To wprawdzie o 1,1 tys. drożej niż w słynnej Bryzie w Juracie, ale cztery lata temu ta różnica wynosiła 2 tys. A przecież gdzie Juracie do St. Tropez!– Mocny złoty sprawia, że tańsze są dla nas przede wszystkim kraje europejskie, zbliżają się cenowo do sporo tańszych niegdyś krajów arabskich. Polacy to zauważają i coraz chętniej zostają w Europie – mówi Andrzej Glapiak, PR manager w easygo.pl, portalu pośredniczącym w sprzedaży ofert ok. 60 biur podróży.