Minister finansów nie wykluczał nowelizacji budżetu, aby przekazać większe środki na usuwanie skutków powodzi. Teraz milczy na ten temat, bo zdaniem ekonomistów czeka, aż rozstrzygnie się walka o prezydenturę.

Środki dla powodzian znalazłyby się bez problemów, bo zaplanowany na ten rok deficyt 52,2 mld zł będzie zapewne niższy. Powód? Gospodarka rozwija się w dużo szybszym tempie, niż sądzono przed rokiem.

– Deficyt budżetowy mógłby być nawet o 12 mld zł niższy, ale pod warunkiem, że wzrost PKB w drugim półroczu będzie na poziomie co najmniej 3 proc. i tyle samo wyniesie popyt krajowy, a nowelizacji budżetu nie będzie – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego.