Zarówno euro, jak i frank do wczesnego popołudnia kosztowały tyle samo co w piątek wieczorem, czyli odpowiednio 4,12 zł i nieco ponad 3,41 zł. Dolar lekko zyskiwał do przeszło 3,19 zł.

Handel nabrał większej dynamiki po południu. Nasz pieniądz zaczął szybko zyskiwać, czemu sprzyjała poprawa nastrojów na globalnych rynkach finansowych.

Wieczorem kurs euro był w połowie przedziału 4,1–4,11 zł, co oznaczało spadek o 0,4 proc. Frank staniał o 0,3 proc., do nieco ponad 3,4 zł. Dolar stracił o, 2 proc., do poniżej 3,18 zł.

Niesłabnącym popytem wczoraj cieszyły się polskie papiery dłużne. Wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego, który skrytykował RPP za zbyt powolne obniżanie stóp procentowych, została zinterpretowana tak, że teraz będą one spadały znacznie szybciej.

W konsekwencji oprocentowanie dziesięciolatek zmalało do 3,84 proc., pięciolatek do 3,29 proc., a dwulatek do 3,17 proc. We wszystkich przypadkach były to najniższe poziomy w historii tych instrumentów.