– Rok 2013 z całą pewnością będzie równie trudny jak ten miniony. Liczba upadłości będzie mocno zbliżona do tej z 2012 r. Z całą pewnością będzie oscylować w granicach 220 – mówi Tomasz Starzyk z Bisnode Polska, polskiego oddziału międzynarodowej wywiadowni gospodarczej D&B Bisnode. Skąd to przekonanie? – Przemawia za tym fakt ogólnej bardzo złej kondycji finansowej polskich firm budowlanych i spadku zamówień ze strony samorządu terytorialnego – uzasadnia.
Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes, spodziewa się wzrostu liczby upadłości o około 10 proc., tak jak średnia rynkowa. Jego zdaniem zmieni się jednak specyfika bankructw w budownictwie. – Upadać będą nie podmioty związane z kontraktami drogowymi, ale raczej średnie i małe firmy ogólnobudowlane oraz montażowe – twierdzi.
Złudzeń nie ma też Marek?Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Pod względem liczby upadłości firm budowlanych ten rok będzie gorszy od 2012 r. A już w minionym roku zanotowaliśmy bardzo wysoką liczbę upadłości – mówi. I dodaje, że plajty nie będą tak spektakularne jak w 2012 r. Jego zdaniem upadnie wiele firm średnich i małych.
Według firmy doradczej Ernst & Young kilkanaście najbliższych miesięcy będzie bardzo trudnych dla branży. Firmom zaszkodzi spadek inwestycji publicznych. A największym problemem będzie niska płynność.