Zwiększenie do 20 proc. dyskonta dla inwestorów finansowych i indywidualnych nie zachęciło ich do składania masowych zapisów na akcje Enei. Dziś jest ostatni dzień, kiedy można to zrobić.
– Po zmianie ceny nie ma żadnego odzewu – mówi makler z krakowskiego biura KBC Securities. – Co prawda było więcej pytań dotyczących oferty, ale tak naprawdę zainteresowanie nie jest duże. Zobaczymy, jak się ono przełoży na zapisy na akcje – mówi Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao SA.
W środę Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało, że akcje trzeciej co do wielkości grupy energetycznej w Polsce będą oferowane inwestorom finansowym i indywidualnym z 20-proc. dyskontem wobec inwestorów branżowych. Obecnie minimalna cena, po jakiej drobni gracze i instytucje finansowe mogą składać zapisy, wynosi 15,4 zł. Tymczasem jak wynika z informacji „Rz” analitycy DM BZ WBK, czyli biura oferującego akcje, wycenili jeden walor łączoną metodą porównawczą i DCF w przedziale 12,75 zł – 16,25 zł. Oznacza to, że zaproponowana inwestorom finansowym i indywidualnym cena znajduje się w górnej granicy tych widełek.
Według maklerów oznacza to, że przy obecnej koniunkturze na giełdzie w krótkim terminie jest niewielka szansa, że akcje dadzą zysk inwestorom. – Obecnie niewielu prywatnych inwestorów ma wolne środki, a ci, co je mają, szukają okazji na wyprzedanym rynku giełdowym i nie myślą o Enei – mówi makler DM BZ WBK obsługujący kluczowych klientów.
Z powodu wyceny również krajowe instytucje, które zapisy mogą składać do 3 listopada, nie wykazują chęci kupna akcji. – Na razie nie ma zainteresowania ze strony inwestorów finansowych, nawet po zwiększeniu dyskonta – mówi Dariusz Wareluk, szef sprzedaży instytucjonalnej DM IDMSA. Podobnie może być w przypadku zachodnich funduszy. – Wątpię w zainteresowanie zagranicznych inwestorów finansowych ofertą Enei. Mają one swoje problemy na rodzimych rynkach (m.in. duże umorzenia jednostek). Poza tym mam wrażenie, że obecność Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w ofercie ma za zadanie zastąpienie inwestorów zagranicznych – mówi Radosław Łukaszczuk, analityk Millennium DM.