Reklama

Trendy w biżuterii

Poradnik dla mężczyzn, którzy chcą pięknie zbankrutować. Subiektywny przewodnik po jubilerskich trendach oraz upodobaniach miłośniczek heavy metalu i kobiet, które marzą o zwykłym śniadaniu u Tiffany’ego

Publikacja: 19.11.2010 00:50

Jubiler w „sklepie hydraulicznym” (Lanvin)

Jubiler w „sklepie hydraulicznym” (Lanvin)

Foto: EAST NEWS

Red

Siatka ulic ulubionego miasta powiatowego na kolczykach? Miniaturowe pasmo górskie w Andach przypięte do poły płaszcza? A może spinki do mankietów z meandrującą Drwęcą?

Ozdoby inspirowane mapami Google’a przygotowuje firma Fluid Forms. Klient wybiera miejsce na Ziemi, a Fluid Forms za niespełna 40 euro prywatyzuje je dla niego w postaci zawieszki lub kolczyków – płaskiej okrągłej blaszki z nierdzewnej stali o średnicy 3 cm, w której wzór wycięty jest laserowo. Produkt jest powtarzalny, ale prawdopodobieństwo, że dwie niewiasty przyjdą na bal z tą samą rzeką na szyi – znikome. Nad stroną estetyczną czuwa sama matka natura.

Indywidualistów mamy dziś zatrzęsienie, popyt napędza podaż. Dopasowywanie fabrycznie wytwarzanych produktów do indywidualnych potrzeb, tzw. mass customization, sprawdza się w przypadku trampek (Nike, Converse), które na stronach internetowych producentów możemy sobie sami zaprojektować, dobierając kolory i tkaniny, czemu nie miałoby objąć biżuterii ze stali.

[srodtytul]Kryzysowa narzeczona[/srodtytul]

Tanie materiały, sztuczne perły i inne świecidełka jako pierwsza wprowadziła do mody Chanel podczas ekonomicznego boomu w latach 20. Bardzo odważnie. „Były pozbawione arogancji tak powszechnej w czasach łatwo osiągalnego luksusu”, stwierdziła.

Reklama
Reklama

Kilka lat później nie ulękła się również Wielkiego Kryzysu. W 1932 roku wspólnie z Paulem Iribe zaprojektowała kolekcję z... brylantów. Ponoć z inicjatywą wyszli producenci klasycznej biżuterii ze szlachetnych kruszców, których wcześniej wykończyła, promując sztuczne kamienie.

W swoim mieszkaniu przy Rue du Fauborg-Saint Honore numer 29 Chanel postawiła rząd manekinów uczesanych w charakterystyczne miękkie fale, noszących brylantowe spinki i naszyjniki w kształcie komet i gwiazd. Wśród nich była też platynowa broszka jak ptasie pióro.

Dom mody Chanel, być może przez analogię do obecnego kryzysu, wrócił właśnie do tego wzoru w kolekcji Les Plumes (pióra), pokazanej na wrześniowym paryskim XXV Biennale des Antiquaires. Broszkę pióro z 18 karatowego białego złota można też nosić we włosach jak spinkę.

Podczas tegorocznego festiwalu filmowego w Cannes fotoreporterzy uwiecznili w niej Diane Kruger, niezapomnianą podwójną agentkę z „Bękartów Wojny” Tarantino. W kolekcji znajduje się też m.in. naszyjnik z białego złota i diamentowych piór w kryzysowej cenie 1,6 mln euro. Gdyby kogoś znudziło inwestowanie w nieruchomości.

[srodtytul]Kokietka z placu Vendôme[/srodtytul]

Dla kobiet, które wiedzą, jak ich używać, klejnoty mogą być jak broń” – uwodzi klientki Boucheron, słynna francuska firma jubilerska o 150-letniej tradycji. W Paryżu sklepy Boucherona znajdują się m.in. przy Place Vendôme, w Nowym Jorku przy Piątej Alei, najdroższej ulicy handlowej na świecie. „Dobra okolica, chociaż nie moja” jak to oględnie ujął bohater Woody’ego Allena szukając pierścionka zaręczynowego w filmie „Wszyscy mówią: kocham cię”. Bronią od Boucherona można by wykończyć wielu mężczyzn chorych z miłości, ale pozbawionych stosownych środków. Do klientów tej firmy zaliczali się: car Aleksander III, królowa Elżbieta II i Rockefellerzy.

Reklama
Reklama

Boucheron nie tylko uwodzi klientki, ale też niedwuznacznie je do uwodzenia zachęca. Kolekcja „Gra w uwodzenie” to m.in. naszyjniki Coquette Houpette. Przypominają puszek do pudru, ale taki w wersji hollywoodzkiej z lat 50., jak pomponik, a nie wychudły, ergonomiczny plasterek ze zwykłej puderniczki.

W tym łabędzim puszku – Boucheron użył prawdziwych piór – panie odnajdą białe, niebieskie, różowe i purpurowe szafiry, a w środku owalny pięciokaratowy szafir. Pomponiki można dowolnie układać w naszyjniku. Albo utrzeć nimi komuś noska.

[srodtytul]Żona hydraulika[/srodtytul]

Buduarowe rekwizyty a la Maria Antonina to jednak konserwatywna nuda w porównaniu z miejską, postpunkową biżuterią, jaką proponuje Lanvin. W zeszłym roku jego modelki nosiły na szyli ciężkie rury, kolanka, zawory, przyłącza, metalowe sztaby poprzetykane kryształami Svarovskiego. Cały sklep hydrauliczny.

Podobne przemysłowe wątki w męskiej biżuterii znaleźć można u Roberta Tateossiana, zwanego królem spinek do mankietów, który ma sklepy w

45 krajach na świecie. Można w nich znaleźć na przykład spinki przypominające węzły żeglarskie, które wyglądają jakby powstały z drutu kolczastego (89 euro).

Reklama
Reklama

W Polsce od lat 90. specjalistą od motywów przemysłowych jest Jacek Byczewski, jego chropowate naszyjniki i pierścionki z platyny lub stali szlachetnej do złudzenia przypominają zamotane druty, między którymi ukryto brylanty. Platynowy pierścionek z brylantem i elementami złota może kosztować 10 tysięcy.

[srodtytul]Gra w ciepło – zimno[/srodtytul]

Chanel potrafiła połączyć w naszyjniku szlachetne kamienie ze świecidełkami. Dziś takie łączenie to bodaj najważniejszy trend. Miesza się wszystko – tkaniny, na przykład jedwab, z piórami, trzema rodzajami metalowych łańcuszków i złotym serduszkiem na okrasę. Tanie z drogim.

Dior ma w kolekcji „bukiet” róż w postaci pierścionków, kolczyków (głównie kwiaty, ale znajdziemy też same gałązki z kolcami – kobieco!). Są oczywiście pierścionki z rubinem i różowymi szafirami, na każdym płatku po kilkadziesiąt kamyków (cena na życzenie). Ale są też kolczyki i pierścionki z 18-karatowego złota i diamentów, w których różę wykonano z pospolitych minerałów – różowego kwarcu i błękitnego chalcedonu (3300 euro).

Aurelie Biederman, znana francuska projektantka biżuterii, w kolekcji „Do Brasil” splata złoto z włóczką w warkocz i taką bransoletkę i naszyjnik zapina na spinacz (228 euro).

Reklama
Reklama

Włoszka Stefania Lucchetta miesza tanią żywicę poliestrową z brylantami (cena ok. 500 euro). Pierścionki Lucchetty, z żywicy, tytanu i stellitu (stop kobaltu, chromu i wolframu) prestiżowy magazyn „Wallpaper" w najnowszym numerze wskazał jako jeden z dziesięciu powodów, dla których warto odwiedzić Włochy. I nie z powodu diamentów, tylko sposobu projektowania organicznych kształtów.

Rzeźbiarskie formy Lucchetty przypominają muszle, skały, kratery, ale są to skojarzenia odległe. Wydaje się nam, że skądś to znamy, ale jednak nigdy wcześniej niczego podobnego nie widzieliśmy. Do tej gry w ciepło – zimno, blisko – daleko Lucchetta używa zaawansowanych programów komputerowych do projektowania obiektów w 3D.

Organiczne inspiracje znajdziemy też u Tiffany'ego, dla którego serię pierścionków Cabochon zaprojektowała 70-letnia Włoszka Elsa Peretti, projektująca dla tej marki proste, płynne, naturalne formy od lat 70. Kamienie wyglądają jakby zanurzono je w 18-karatowym złocie lub srebrze. Gładki szlif, tzw. kaboszonowy, sprawia, że chce się je pogłaskać. Pierścionki są dość duże (cena na życzenie). Wystylizowano je w formy, które znajdziemy w przyrodzie – fasolkę z ciemnozielonego lub czarnego jadeitu, łzę z turkusu. To kamienie ozdobne, cenione, ale półszlachetne. Pełnię szlachectwa nadaje im ręka Peretti.

[ramka]Stefania Lucchetta | projektantka biżuterii

Zamiast złota używa pani żywicy, tytanu i stellitu, z którego robi się części do silników. To nie są tradycyjne materiały dla złotnika.Właściwości tych materiałów pozwalają mi stworzyć przedmioty niemożliwe do stworzenia z tradycyjnych kruszców. Stellit i tytan są lżejsze, bardziej odporne i mniej kowalne niż srebro czy złoto. Większość moich pierścionków nie mogłaby powstać ze złota, ponieważ byłyby zbyt ciężkie i kruche jednocześnie.

Reklama
Reklama

Głównym źródłem inspiracji jest dla mnie geometria i technologia. Wpływ geometrii łatwo dostrzec w moich formach. Technologia z kolei pozwala mi tworzyć przedmioty, które nigdy wcześniej nie miały szans powstać, rzeczy nowe i naprawdę współczesne. Używam programów komputerowych do projektowania w trzech wymiarach, tzw. modelowania parametrycznego. Jest ono więcej niż tylko narzędziem, wspiera i proces projektowania, i samą kreatywność, pozwala zapomnieć o ograniczeniach tradycyjnych technologii. Myślę, że będzie w coraz większym stopniu wpływać na jubilerstwo.

Wychowałam się w rodzinie złotników. Już jako mała dziewczynka byłam przyzwyczajona do widoku złota i szlachetnych kamieni. Dlatego trochę się nudzę na przykład u Tiffany’ego. Jako projektantka szukam nowego stylu, czegoś nieoczywistego, a w tego typu sklepach trudno to znaleźć. Ale myślę, że dla większości kobiet „śniadanie u Tiffany’ego” może nadal być kuszące – luksus zawsze ma urok. (not. mmg)

Stefania Lucchetta, włoska projektantka biżuterii, prowadzi własne studio od 2007 roku. Absolwentka Scuola Italiana Design w Padwie. [/ramka]

Ekonomia
Kredyty gotówkowe a budżet domowy. Jak efektywnie nimi zarządzać?
Ekonomia
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Ekonomia
Nowa era turystyki – kiedy dane pomagają tworzyć lepsze doświadczenia
Ekonomia
Małe i średnie firmy potrzebują doskonalenia kompetencji cyfrowych
Materiał Promocyjny
Rödl & Partner doradza przy sekurytyzacji VEHIS
Reklama
Reklama