Reklama
Rozwiń
Reklama

Najpierw ludzie, potem kapitał

Nie chodzi tylko o to, by mieć pomysł. Najważniejsze jest, by znaleźć drogę, przebić się i dokonać zmiany – mówił w Sopocie prezes Citi Handlowy Sławomir S. Sikora.

Publikacja: 30.09.2018 21:00

Uczestnicy dyskusji prowadzonej podczas EFNI w Sopocie zgodzili się, że w Polsce dopiero się uczymy,

Uczestnicy dyskusji prowadzonej podczas EFNI w Sopocie zgodzili się, że w Polsce dopiero się uczymy, jak komercjalizować badania naukowe

Foto: materiały prasowe

Materiał powstał we współpracy z Citi Handlowy

Głos pojawił się w dyskusji podczas panelu „Polscy liderzy zmian – jak Polacy pchną świat do przodu w XXI wieku?". Wzięli w nim udział praktycy łączący naukę z biznesem: prof. Jacek Jemielity z Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego, Noemi Malska, menedżer z Hyperion Alfa, i Artur Kupczunas, wiceszef Saule Technologies, firmy inwestującej w naukowe startupy. Wspólnie z praktykami biznesu debatowała Małgorzata Molęda–Zdziech, szefowa Biura Promocji Nauki PolSCA w Brukseli, a całość moderował Sławomir S. Sikora, prezes Citi Handlowy.

Liczy się gra zespołowa

Dominowała dyskusja dotycząca tego, jak wykorzystać polską naukę w światowym biznesie. O swoich doświadczeniach zawodowych opowiadał prof. Jacek Jemielity, którego zespół opracował szczepionkę na raka, a odkryciem zainteresowały się zagraniczne koncerny. Obecnie lek jest w fazie zaawansowanych badań klinicznych. Jak wspominał profesor, punktem wyjścia do jego sukcesu naukowego byli ludzie.

– W dzisiejszych czasach nie buduje się niczego indywidualnie, to gra zespołowa. Udało mi się zgromadzić pasjonatów, którzy zaczynali pracę ze mną, jeszcze będąc na studiach.

By jednak dobry naukowy projekt zmienił się w biznesowy, potrzebny jest kapitał.

Reklama
Reklama

– Nasze osiągnięcia uzyskaliśmy w średnio wyposażonym laboratorium – przyznał profesor. – Jeżeli więc chcemy gonić świat, to musimy inwestować w infrastrukturę. Kiedy ściągałem potem ludzi do tego mojego przeciętnego laboratorium, to niektórzy rezygnowali, bo uważali, że w lepszym można robić jeszcze lepsze badania.

– Kiedy badania odbywają się na poziomie podstawowym, najważniejsi są ludzie. Ale gdy pojawiają się już badania aplikacyjne, kiedy wchodzimy na poziom testów, to wtedy kluczowe stają się pieniądze – oceniał Artur Kupczunas. Jego firma Saule Technologies wykłada pieniądze właśnie na projekty naukowe na wczesnym etapie rozwoju.

– My to nazywamy doliną śmierci. Fundusze venture capital chcą raczej inwestować w projekty dojrzałe, które już mają produkt i sprzedaż. Chodzi o to, by zwiększyć ich skalę w krótkim okresie – od trzech do pięciu lat – i następnie wyjść z zyskiem. My inwestujemy bardziej w idee, w ludzi z pasją. Wiemy, że z naukowca niekoniecznie trzeba robić biznesmena, dlatego strona naukowa zajmuje się nauką, a biznes bierzemy na siebie.

Izraelski wzorzec

Według Kupczunasa polska nauka i biznes dopiero uczą się pewnych reguł dotyczących komercjalizacji osiągnięć naukowych. – Pięć lat temu nie wiadomo było, co to startup, co to komercjalizacja. My się w Polsce dopiero uczymy tego, co w Izraelu było już w latach 70. Tam powstaje 2000 startupów rocznie – mówił.

Właśnie w Izraelu, jednym ze światowych liderów, jeżeli chodzi o łączenie nauki z biznesem poprzez startupy, doświadczenia zbierała Noemi Malska z Hyperion Alfa. To fundusz venture capital finansujący projekty na wczesnym etapie rozwoju. W Izraelu Malska pracowała w Federacji Izraelskich Izb Handlowych. Jej zdaniem należy korzystać z doświadczeń Tel Awiwu.

– Po pierwsze, komunikacja interpersonalna i networking, który w Izraelu wywodzi się z wojska. Lata spędzone razem i sprawdzanie się w naprawdę trudnych warunkach powodują, że potem sprawdzać się już nie trzeba. Kraj jest mały i to jest prostsze do zrobienia niż w Polsce. Wszyscy służyli w wojsku, a co roku spotkają się na ćwiczeniach rezerwy. Warto, by Polacy nauczyli się komunikacji interpersonalnej – mówiła Noemi Malska.

Reklama
Reklama

Jej zdaniem druga rzecz to myślenie strategiczne. – Izrael znajduje się w skomplikowanej sytuacji, nie dochodzi do żadnej wymiany handlowej z krajami go otaczającymi, jest handlową wyspą, dlatego każdy, gdy otwiera tam firmę, musi myśleć międzynarodowo, kierować się na USA, Europę, Azję. Polacy powinni myśleć podobnie, a u nas to szwankuje, brakuje chęci budowania od razu globalnego biznesu – opowiadała. – Trzecia rzecz to adresowanie poprawnie problemu. W Polsce często tworzy się naukę jako sztukę dla sztuki. Wreszcie, jeżeli chcemy budować skalę, istotne staje się dalsze finansowanie, a w Polsce jest brak funduszy. To wynika z braku kultury inwestycyjnej.

Sztuka dla sztuki

Małgorzata Molęda-Zdziech, szefowa Biura Promocji Nauki PolSCA w Brukseli, odniosła się do słów o nauce dla sztuki. – Możemy się licytować. Państwo mówią o przykładach z nauk ścisłych czy medycyny, takich, które możemy skomercjalizować. W PAN mamy 69 instytutów, najbardziej krytykowany jest wydział nauk społecznych – wszyscy się zastanawiają, na ile to, co robią tam naukowcy, jest bujaniem w obłokach, i kiedy będzie z tego produkt. Tymczasem, jeżeliby szukać polskiego naukowca znanego w świecie, przychodzi mi na myśl Zygmunt Bauman. Wchodzę do księgarni w Paryżu i są trzy półki książek Baumana. Czy zatem praca Baumana to sztuka dla sztuki?

Prowadzący debatę Sławomir S. Sikora kontynuował wątek dotyczący komercyjności nauki. – Nauki humanistyczne są równie ważne, kształtują ludzi, umożliwiają postęp. Przypominam sobie dyskusję na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie artyści mówili mi, że moja perspektywa sprowadza się do pieniądza, a w sztuce chodzi o coś więcej. Zacząłem się wtedy zastanawiać, na podstawie jakich kryteriów państwo ma finansować np. malarzy.

– Nie dzieliłbym nauki na uprawianą dla sztuki i na tę, która znajdzie jutro zastosowanie, a raczej na dobrą, bardzo dobrą i słabą – ripostował prof. Jacek Jemielity.

– Jeżeli chcemy czegoś oczekiwać od państwa, to przede wszystkim stworzenia mechanizmów, które umożliwią wybieranie tej najlepszej nauki, którą trzeba wspierać. To, co najlepsze się zdarzyło w polskiej nauce, to powstanie agencji odpowiedzialnej za finansowanie nauki. W tak wąskim środowisku, jakie tworzą naukowcy, trudno jest stwierdzić, która nauka powinna być finansowana. Najlepszym sposobem jest sięgnięcie po opinię światowych ekspertów. Wszelkie granty naukowe opierają się na recenzentach zagranicznych, ekspertach w tej wąskiej dziedzinie, oni starają się opowiedzieć obiektywnie, czy to dobra nauka – podkreślał profesor.

Biznes
Brytyjczycy sprzedają światłowody w Polsce. Orange i APG przejmą Nexerę
Biznes
90 mld euro dla Ukrainy, droższy prąd i miliardowy kontrakt ICEYE
Biznes
„Buy European”, czyli… jak nie dać Amerykanom zarobić na rosyjskiej wojnie
Biznes
Geopolityka, gospodarka, technologie - prognozy Rzeczpospolitej na 2026
Biznes
Agnieszka Gajewska nową prezeską PwC w Europie Środkowo-Wschodniej
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama