Spółka spodziewa się, że cena węgla koksowego, którego jest największym producentem w UE, może jeszcze spadać. A niższe ceny chce kompensować wyższym wydobyciem, które w tym roku, mimo hossy, będzie niższe od zakładanego. Jak tłumaczy prezes JSW, spółka chce mieć możliwość w czasach hossy wydobywać więcej, dzięki czemu zarobi więcej.

– Jesteśmy w trakcie prac nad tym projektem, nie został jeszcze przedstawiony stronie społecznej do zaopiniowania, więc trudno mówić o szczegółach. Spółka chce mieć możliwość zatrudniania brygad wydobywczych, zbrojeniowych i likwidacyjnych również w soboty, gdy zajdzie taka potrzeba – mówi „Rz" Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. – W takiej sytuacji będzie można zintensyfikować prace w pozostałych ścianach danej kopalni lub skierować ludzi do innej. Chodzi również o bardziej efektywne wykorzystanie niezwykle kosztownych maszyn i urządzeń.

– Jeśli udałoby się wdrożyć ten plan, to z pewnością byłoby to dla spółki bardzo dobre. Ale zmiana systemu zatrudnienia może się okazać trudna – ocenia Tomasz Duda, analityk Ipopema Securities.

Sprawa jest o tyle trudna, że związki zawodowe uważają, iż taki system zwiększy liczbę wypadków. JSW już raz próbowała przeforsować ten pomysł. Bezskutecznie. Zgodnie z kodeksem pracy górnicy nie mogą przepracować więcej niż 150 godzin nadliczbowych rocznie. Ale to nie znaczy, że kopalnie, nie tylko JSW, nie pracują w weekendy. Zatrudniają m.in. firmy zewnętrzne. Sprawa od miesięcy jest obserwowana przez PIP.

– Zmęczenie pracownika ma wpływ na jakość pracy. A górnicy często pracują w trybie ciągłym, bo najpierw w kopalni, a potem w firmie zewnętrznej na rzecz tej samej kopalni – mówił Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.