Tak wynika z raportu Portfela Należności Przedsiębiorców przygotowanego, jak co kwartał, przez Konfederację Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce i Krajowy Rejestr Długów. Z badania, jakie przeprowadzono wśród ponad 2 tysięcy firm, wynika, że nie tylko wydłuża się czas, kiedy przedsiębiorstwa (do 4 miesięcy i 12 dni) dostają swoje należności, ale też coraz więcej faktur (ponad 27 proc.) jest zagrożonych lub straconych.
Kłopoty z terminowym dostawaniem płatności zaczynają mieć wpływ na kondycję finansową firm. Jeszcze pod koniec roku co czwarta informowała, że jej sytuacja finansowa się poprawiła, ale na początku kwietnia takie deklaracje składało nieco mniej, bo 21 proc. przedsiębiorstw, a prawie tyle samo (19,8 proc.) wskazywało na pogorszenie kondycji finansowej. – Najwięcej kłopotów mają małe i mikrofirmy – przyznaje Piotr Białowolski, ekonomista SGH, autor raportu. Z branż wciąż nie radzą sobie z zatorami budownictwo i firmy usługowe.
Z badania wynika, że najmniejsze problemy z opóźnieniami w płatnościach mają firmy z regionu wschodniego, gdzie przewaga firm mówiących o coraz mniejszych problemach z należnościami lub ich całkowitym braku nad tymi, które deklarują wzrost kłopotów, wyniosła w ostatnim kwartale 19 pkt proc. (przy średniej dla kraju 10 pkt proc. różnicy). – Zaskakujące jest znaczące pogorszenie sytuacji przedsiębiorstw z regionu południowego. W poprzednim kwartale bowiem (obok regionu południowo-zachodniego) widoczne były w nim najkorzystniejsze zmiany w portfelu należności – dodaje Piotr Białowolski.
– Firmy coraz bardziej świadomie podchodzą do problemu możliwości pojawienia się braku zapłaty za dostarczone towary i usługi. Wskazuje na to między innymi rosnące zainteresowanie pozyskaniem zabezpieczenia w tym zakresie – tłumaczy Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE. – Mamy marazm na rynku połączony z obawami o koniunkturę w przyszłości. Jeśli wszyscy fetyszyzują hasło „kryzys", to rynek przechodzi w stronę „rynku odbiorcy". Kupujący może więc oczekiwać coraz lepszych warunków proponowanych przez dostawców. Oprócz niższej ceny jest to zazwyczaj dłuższy kredyt kupiecki i większa tolerancja na nieterminowe regulowanie należności – dodaje.
– Rosnące zatory płatnicze mają bardziej źródło w psychologii niż w ekonomii. Co kwartał przedsiębiorcy bardziej pesymistycznie przewidują rozwój sytuacji, niż to potem znajduje odbicie w rzeczywistości. Ale na wszelki wypadek wstrzymują płatności, czekając, aż ich kontrahenci im zapłacą, co wywołuje łańcuszek podobnych reakcji w innych firmach. To niepokojące zjawisko – komentuje Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów.