Przychody koncernu zwiększyły się o 28 proc. do 3 mld rubli (40 mln dol.). „Pomimo sankcji Kałasznikow po raz pierwszy od siedmiu lat wypracował zysk netto i podwoił produkcję broni strzeleckiej do 120 tys. sztuk - skomentował dyrektor i współwłaściciel firmy Aleksiej Kriworuczko, cytuje portal Lenta.

Dobre wyniki to zasługa sektora broni cywilnej (myśliwska, sportowa itp). W 2015 r. zamówienia są tak duże, że produkcja jeszcze wzrośnie o 20-25 proc. Do dobrego wyniku przyczyniły się też nowe eksportowe rynki - Azji, Pacyfiku i Afryki. Dobrze została przyjęta nowa strategia sprzedaży do 2020 r. zakładająca wchodzenie na nowe rynki. Niedawno firma wygrała przetarg na produkcję nowego automatu dla armii ormiańskiej. Kałasznikow wciąż jest, i zamierza pozostać głównym dostawcą broni dla rosyjskiej armii i służb. W utrzymanie hegemonii zainwestuje 5 mld rubli. Koncern sprzedaje broń w 47 krajach świata. 51 proc. należy do państwowej korporacji Rostech. Pozostałe 49 proc. należy do biznesmenów - Aleksieja Kriworuczko i Andrieja Bokariowa, którzy wnieśli do kapitału podstawowego firmy 2,5 mld rubli.

Kriworuczko, który wcześniej udanie kierował linią lotniczą Aeroekspress, został dyrektorem generalnym. Od razu przyznał, że „Kałasznikow" ma rozdętą ponad miarę administrację, a proporcje między urzędnikami a pracownikami produkcyjnymi są „skrajnie nieprawidłowe". Zakłady mają stać się dochodowe za dwa lata pod warunkiem, że uda się zwiększyć produkcję dwukrotnie do 150 tys. sztuk broni rocznie.

Modernizacja pozwoli ponad dwa razy zmniejszyć potrzebne urządzenia i o 40 proc. powierzchnię hal produkcyjnych. Do 2020 r Kałasznikow ma zwiększyć przychody do 24 mld rubli a wielkość produkcji trzykrotnie do 1,9 mln sztuk rocznie.