USA: Były szef kampanii Trumpa znów w centrum uwagi

Na koncie Paula Manaforta, b. szefa kampanii wyborczej Donalda Trumpa, który zarejestrował się w środę w ministerstwie sprawiedliwości jako "agent obcego państwa", w sierpniu ub.r., gdy opuścił on sztab wyborczy Trumpa, odnotowano wpływy w wys. 20 mln dolarów.

Aktualizacja: 14.04.2017 09:15 Publikacja: 14.04.2017 08:51

Paul Manafort

Paul Manafort

Foto: AFP/GETTY IMAGES NORTH AMERICA, Chip Somodevilla

Mimo wielokrotnych zapewnień ekipy Trumpa, że Manafort pracował w sztabie wyborczym Donalda Trumpa za darmo, w świetle dostępnych dokumentów widać, że nie była to praca gratis.

"Na koncie firmy-widmo, która należała do Manaforta odnotowano wpływy w wysokości 20 mln dolarów, w tym 13 mln dolarów pożyczki od powiązanych z Kremlem przedsiębiorców ukraińskich i doradcy ekonomicznego Donalda Trumpa, w okresie poprzedzającym odejście Manaforta ze sztabu" – pisze w czwartek liberalny blog analityczny "Daily Kos".

Media w Stanach Zjednoczonych wskazują, że zarejestrowanie się Manaforta w ministerstwie sprawiedliwości, co nastąpiło w środę, pozwoli jemu samemu, a także powiązanym z nim firmom, przynajmniej częściowo uniknąć odpowiedzialności, jeśli prowadzone przez FBI śledztwo zaowocuje wysunięciem zarzutów.

Spóźniona rejestracja – podkreślają eksperci – jest jednak zarazem przyznaniem się do winy. Jako osoba prowadząca działalność na rzecz obcego państwa Manafort nie dopełnił bowiem tego obowiązku w terminie.

Były szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa jest drugim po Michaelu Flynnie wysoko postawionym doradcą Trumpa, który zarejestrował się jako agent obcego rządu w ministerstwie sprawiedliwości. Obaj zadeklarowali prowadzenie działalności lobbystycznej na rzecz obcego państwa dopiero post factum, gdy o ich powiązaniach biznesowych zaczęła rozpisywać się prasa.

Ustawa o rejestracji agentów zagranicznych(Foreign Agent Registration Act; FARA) zobowiązuje osoby bądź organizacje działające w interesie obcych rządów lub reprezentujące je do zarejestrowania się w resorcie sprawiedliwości.

Regulacje te zostały wprowadzone w 1938 r., by przeciwdziałać propagandzie i działaniom lobbystów na rzecz III Rzeszy i Związku Radzieckiego. Ustawa była nowelizowana po raz ostatni w 1966 r. Obecnie w amerykańskim ministerstwie sprawiedliwości jest zarejestrowanych ok. 2000 osób oraz organizacji, które zabiegają w Kongresie, Białym Domu i w różnych ministerstwach bądź agencjach rządu federalnego o pomyślną realizację interesów obcych państw.

Donald Trump zażądał od Paula Manaforta rezygnacji z funkcji szefa jego sztabu wyborczego w sierpniu ubiegłego roku po tym, gdy okazało się, że w przeszłości – zanim został szefem sztabu wyborczego Trumpa – był on konsultantem prorosyjskiej Partii Regionów na Ukrainie. Dymisja była następstwem rewelacji o jego mętnych interesach na Ukrainie, gdzie był doradcą byłego prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Media na Ukrainie (m.in. "Ukrainska Prawda") ujawniły, że Janukowycz opłacał usługi Manaforta przez raje podatkowe i bank w Kirgistanie. Nazwisko Manaforta widnieje też w ujawnionej w 2016 roku tzw. czarnej księgowości wydatków korupcyjnych Partii Regionów Janukowycza, gdzie znajdują się wpisy, które świadczą, że Amerykaninowi wypłacono 12,7 mln dolarów w gotówce.

Jak ujawniła w środę agencja Associated Press, wpłaty od Janukowycza nie trafiły wprost na konto Manaforta, ale za pośrednictwem Europejskiego Centrum na rzecz Nowoczesnej Ukrainy – pozarządowej organizacji, założonej w Brukseli – na konta dwóch firm z siedzibą w Waszyngtonie: Mercury LLC i Podesta Group. Przedstawiciele tych dwóch firm lobbystycznych poinformowali dziennik "The Wall Street Journal", że spółki te rozpoczęły już proces rejestracji zgodnie z wymogami o rejestracji agentów zagranicznych (FARA) w ministerstwie sprawiedliwości.

Agencja Associated Press ujawniła pod koniec marca, że Manafort potajemnie pracował przed dekadą dla rosyjskiego miliardera Olega Deripaski, zabiegając o interesy prezydenta Rosji Władimira Putina. Według tej agencji Manafort proponował wtedy "ambitną strategię polityczną" zmierzającą do osłabienia antyrosyjskiej opozycji w byłych republikach radzieckich. AP wyrażał opinię, że ta współpraca wydaje się zaprzeczać twierdzeniom administracji Trumpa i samego Manaforta, iż nigdy nie pracował na rzecz rosyjskich interesów.

Relacje biznesowe Manaforta z Deripaską trwały co najmniej do 2009 roku. Ich drogi rozeszły się potem, o czym świadczy sprawa z 2014 roku przed sądem na Kajmanach. Z dokumentów złożonych tam przez przedstawicieli Deripaski wynika, że miliarder przekazał Manafortowi prawie 19 milionów dolarów na inwestycję w ukraińską telewizję Black Sea Cable. Według prawników Deripaski, po wzięciu tych pieniędzy Manafort i jego współpracownicy przestali odpowiadać na pytania oligarchy o to, jak owe fundusze zostały wykorzystane.

W początkowym okresie kampanii prezydenckiej w USA przedstawiciele Deripaski otwarcie oskarżyli Manaforta o oszustwo i zapowiadali, że odzyskają powierzone mu pieniądze. Gdy Trump zdobył nominację Partii Republikańskiej na kandydata w wyborach prezydenckich, przedstawiciele Deripaski oświadczyli, że nie będą już rozmawiać o tej sprawie - pisze AP.

AP pisze też m.in., że na potrzeby wspomnianego 10-milionowego kontraktu Manafort nie korzystał ze swej firmy konsultingowej Davis Manafort. Zamiast tego korzystał z firmy LOAV Ltd., którą zarejestrował w Delaware w 1992 roku.

Obecnie działalnością Paula Manaforta w omawianym okresie jest zainteresowane FBI i dwie komisje Kongresu, które prowadzą dochodzenie w sprawie mieszania się Kremla w amerykańskie wybory.

Paul Manafort do tej pory utrzymywał, że nigdy nie działał na rzecz interesów Rosji. Takie zapewnienia, kłócą się jednak z rewelacjami Associated Press. Paul Manafort nazwał je "oszczerstwami i kalumniami".

Natomiast Biały Dom stara się zdystansować od byłego szefa kampanii wyborczej argumentując – jak ujął to rzecznik Białego Domu, Sean Spicer, że Paul Manafort odgrywał w kampanii wyborczej Donalda Trumpa "raczej ograniczoną rolę, w relatywnie niedługim okresie".

Mimo wielokrotnych zapewnień ekipy Trumpa, że Manafort pracował w sztabie wyborczym Donalda Trumpa za darmo, w świetle dostępnych dokumentów widać, że nie była to praca gratis.

"Na koncie firmy-widmo, która należała do Manaforta odnotowano wpływy w wysokości 20 mln dolarów, w tym 13 mln dolarów pożyczki od powiązanych z Kremlem przedsiębiorców ukraińskich i doradcy ekonomicznego Donalda Trumpa, w okresie poprzedzającym odejście Manaforta ze sztabu" – pisze w czwartek liberalny blog analityczny "Daily Kos".

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił