Podatek miałby zostać podniesiony o jeden cent od każdej sprzedanej baryłki ropy. Pieniądze z tej opłaty wpływają do specjalnego funduszu, z którego pokrywane są koszty wycieków.
Katastrofa ekologiczna może też wpłynąć na plany prezydenckiej administracji dotyczące zwiększenia liczby platform u wybrzeży USA. Niektórzy senatorzy proponują już nawet wprowadzenie permanentnego zakazu odwiertów u wybrzeży swoich stanów.
Rosną też koszty, jakie będzie musiał ponieść koncern BP, którego odwiert był źródłem wycieku. Według niektórych szacunków sięgną one 12 mld dol. Dużo więcej niż katastrofa tankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r.
Na podstawie analizy nagrania wideo udostępnionego przez BP naukowcy uważają, że wstępne szacunki, które mówiły o 5 tysiącach baryłek (ok. 800 tys. litrów) dziennie, są wielokrotnie zaniżone. Zdaniem cytowanych przez radio NPR specjalistów do wód Zatoki Meksykańskiej może dostawać się od 20 do 100 tysięcy baryłek dziennie. Również cytowany przez piątkowy "New York Times" Ian MacDonald przekonuje, że rządowe kalkulacje powinno pomnożyć się co najmniej cztery, pięć razy.
Problemowi Zatoki Meksykańskiej było poświęcone piątkowe spotkanie członków gabinetu Baracka Obamy. Jeszcze przed jego rozpoczęciem rzecznik Białego Domu podkreślał, że prezydent jest "głęboko sfrustrowany" faktem, że trzy tygodnie po katastrofie wyciek wciąż nie został zatamowany.