DDoS, malware, phising, ransomware– te nazwy wciąż niewielu z nas coś mówią. Eksperci przekonują, że ten brak świadomości to duży problem, bo ich ofiarą pada coraz więcej komputerów i urządzeń mobilnych podłączonych do internetu. Chodzi oczywiście o wirusy, konie trojańskie czy tzw. robaki tworzone przez cyberprzestępców w celu blokowania naszych serwerów bądź też kradzieży wrażliwych danych.
Jak pokazują badania, szczególnie narażone na takie ataki są firmy. Oczywiście na celowniku są te największe, bo tam też znajdują się najcenniejsze informacje, one też dysponują największymi pieniędzmi, które hakerzy mogą wykraść. Ale ofiarami cyberprzestępców coraz częściej padają również małe i średnie przedsiębiorstwa. Poziom zabezpieczeń w nich jest najsłabszy. Badania IDC pokazują, że nawet trzy czwarte takich podmiotów nie dysponuje systemem bezpieczeństwa dokumentów. To naraża je na niebezpieczeństwo utraty poufnych informacji.