Kiedy mieszkaniec Portland w amerykańskim stanie Oregon, Erin Hatzi, zorientował się, że spod jego domu zniknęło czerwone Subaru Impreza, szybko sprawdził system monitoringu. Było na nim widać, żę w nocy ktoś dostał się do samochodu i po chwili, bez większego trudu, odjechał.
Właściciel auta wrzucił zdjęcia z tego nagrania na Facebooka z prośbą o pomoc w odnalezieniu samochodu, a następnie powiadomił policję. Kiedy funkcjonariusze pojawili się przed domem, żeby spisać zeznania, samochód wrócił na miejsce przestępstwa. Policja szybko ujęła domniemanego sprawcę.
Okazało się, że to kobieta, ale to dopiero początek historii. Na posterunku policji wytłumaczyła, że kilka dni temu pozostawiła w sąsiedztwie podobny samochód, a następnie poprosiła swojego kolegę żeby przyprowadził jej auto z powrotem. Kiedy przyjaciel wykonał przysługę, okazało się, że to nie jest ten samochód. Dlatego postanowiła niezwłocznie przywieźć go pod właściwy adres, żeby wyjaśnić sprawę. A tam przypadkiem trafiła na policję.
Do całego zamieszania mogło dojść ze względu na to, że w starych modelach Subaru bardzo często dało się otworzyć przy pomocy jednych kluczyków różne egzemplarze, co potwierdzili nawet miejscowi funkcjonariusze. Dlatego "złodziej" bez problemu dostał się do niewłaściwego samochodu i bez problemu odjechał, nie mając pojęcia o całej sytuacji.
Po wytłumaczeniu całego zamieszania, tymczasowa właścicielka skradzionego Subaru przeprosiła za zamieszanie, a także wręczyła 30 dolarów za zużyte paliwo.