Bez tej placówki Polska utraci możliwość uczestnictwa w podejmowaniu decyzji o przyszłości Antarktydy. - alarmują naukowcy.
Problemy wynikają z położenia głównego budynku Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego. W momencie, gdy został wzniesiony, 40 lat temu, znajdował się kilkanaście metrów od morza; teraz przy wysokich stanach wód jest to niecały metr.
Proces erozji jest nieunikniony. W każdej chwili może dojść do dużego sztormu i jedno skrzydło trzeba będzie wyłączyć z użytkowania. Wiele do życzenia pozostawia również stan techniczny 40-letniej konstrukcji. Obecnie roczna dotacja na działalność stacji wynosi około 6 mln zł. To kwota całkowicie niewystarczająca na funkcjonowanie. Nie jest możliwy zakup nowych sprzętów.
Polska - jako jeden z sygnatariuszy Układu Antarktycznego - znajduje się w gronie 29 państw konsultatywnych, które mogą podejmować decyzje na temat działalności człowieka na terenie Antarktyki. Jednym z warunków pozwalających dołączyć do tego grona jest prowadzenie istotnej pracy naukowo-badawczej, jak założenie stacji naukowej lub wysłanie wyprawy naukowej. Musi być też zgoda pozostałych państw układu. Nikt nie kwestionuje prawa Polaków do prowadzenia badań w Antarktyce. Przyszłość tych badań zależy jednak od finansowania i utrzymania sprawnej infrastruktury.
Sygnatariusze układu zgodzili się na wykorzystanie Antarktyki wyłącznie w celach pokojowych oraz na zakaz działalności o charakterze zbrojnym. Zgodnie z postanowieniami Protokołu o ochronie środowiska do Układu w sprawie Antarktyki (od 1998 r.) rejon ten traktowany jest jako olbrzymi rezerwat przyrody- nie wydobywa się tam surowców. Po upływie pół wieku, w 2048 roku., postanowienia te, w tym dotyczące zakazu wydobywania surowców, mogą się jednak zmienić.