Filtry? Sam za nie odpowiadasz

Jeżeli woda nie spełnia norm, to warto kupić domowy filtr do wody, ale w innym przypadku możemy pozbawić ją ważnych dla człowieka minerałów.

Publikacja: 19.03.2020 21:05

Filtry? Sam za nie odpowiadasz

Foto: AdobeStock

Woda, która płynie w naszych kranach, pochodzi z wodociągu i powinna być zdatna do picia, a przedsiębiorstwo go obsługujące powinno udostępnić jej aktualne badanie.

– Jak sama nazwa wskazuje, to co mamy w kranie, to produkt gotowy i zdatny do spożycia – informuje śląski sanepid.Przyznaje, że zdarza się, iż jakość wody budzi wątpliwości użytkowników, a głównym powodem jest wpływ starej sieci rozdzielczej. Podobnie może być, gdy do mieszkania doprowadzamy wodę we własnym zakresie, ze studni, wtedy należy samodzielnie zlecić jej analizę w miejscowym sanepidzie, co kosztuje kilkaset złotych.

Zwykle przedmiotem analizy jest barwa wody, jej mętność, odczyn pH, twardość oraz obecność takich zanieczyszczeń, jak amoniak, azotany, chlorki, chlor, mangan czy żelazo.

Pożądane efekty uzdatniania wody można uzyskać przez różne procesy jednostkowe. Każdy proces filtracji oprócz bazowej roli posiada wartość dodaną (poboczną).

Za każdy proces filtracji odpowiada inny filtr. Wśród najbardziej popularnych filtrów do wody wyróżniamy m.in. filtry mechaniczne (przedfiltry) działają na zasadzie „sitka". Służą do usuwania z wody zawiesin (np. uwodnionych tlenków żelaza).

Filtry węglowe, ze złożem filtrującym, działają na zasadzie adsorpcji, są to również filtry mechaniczne, usuwają z wody związki organiczne lub na zasadzie działania błony biologicznej. Na powierzchni filtru osadzają się (oprócz zanieczyszczeń) mikro- i makroorganizmy występujące w wodzie.

Poza tym można używać odżelaziaczy i odmanganiaczy, bo te związki w wodach podziemnych mogą występować w stosunkowo dużych ilościach.

Gdy żelaza i manganu jest dużo w wodzie, może następować zarastanie sieci. Stosuje się tutaj filtracje na złożach piaskowo-żwirowych.

Do dyspozycji są też filtry dolomitowe z naturalnego złoża, które nie może zawierać metali toksycznych, takich jak ołów, kadm, arsen, czy włókien azbestu. Zmiękczacze czy żywice jonowymienne służą do usuwania metali ciężkich i nadmiernej ilości anionów z wody.

Na rynku są też filtry działające na zasadzie wymiany jonowej, stosuje się je w celu zmniejszenia twardości wody. Są filtry RO (odwróconej osmozy), usuwają z wody w zasadzie wszystkie substancje – są to urządzenia o dużej sprawności (przekraczającej 95 proc.). Przy ich stosowaniu powinno się montować, tzw. wkładki mineralizujące wodę, które wprowadzają do niej wapń, magnez, sód, potas, węglany, siarczany itp.

Inną grupą są filtry bakteriologiczne, w których najczęściej stosuje się wkłady z lampami emitującymi UV lub ozonatory. Są to urządzenia bardzo skuteczne, lecz tylko w przypadku dezynfekcji wody bez zawiesiny (za cząstkami zawiesiny mogą się „chować" bakterie). Jak zauważa śląski sanepid, urządzenia stosowane są pojedynczo bądź w różnych kombinacjach, np. filtr mechaniczny – urządzenie RO – filtr węglowy – filtr UV.

– Wszystkie rodzaje urządzeń do polepszania jakości wody do picia muszą posiadać atest Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny – podkreślają eksperci. Zwracają uwagę, że często na decyzję o zakupie domowego filtra ma wpływ informacja przedstawiona przez akwizytorów, iż woda w kranie jest skażona metalami ciężkimi, węglowodorami aromatycznymi, pestycydami, żelazem czy nawet chlorem. – Zdarzają się przypadki, iż w trakcie prezentacji przeprowadzane są doświadczenia, np. kolorymetryczne, mające świadczyć o obecności właśnie metali ciężkich czy elektroliza i w jej wyniku strącanie (powstanie osadu) substancji mineralnych – tłumaczy śląski sanepid.

Zgodnie z regułą, im więcej związków mineralnych, tym bardziej czarny „przerażający" roztwór powstanie. Ale jest to jak najbardziej prawidłowa reakcja chemiczna, a związki mineralne są bardzo potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. – Za jakość wody po filtrze odpowiedzialność ponosi sam użytkownik. Producenci czy dystrybutorzy ani produkt działania tzw. filtrów domowych nie podlega nadzorowi prowadzonemu przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej – dodaje śląski sanepid.

Woda, która płynie w naszych kranach, pochodzi z wodociągu i powinna być zdatna do picia, a przedsiębiorstwo go obsługujące powinno udostępnić jej aktualne badanie.

– Jak sama nazwa wskazuje, to co mamy w kranie, to produkt gotowy i zdatny do spożycia – informuje śląski sanepid.Przyznaje, że zdarza się, iż jakość wody budzi wątpliwości użytkowników, a głównym powodem jest wpływ starej sieci rozdzielczej. Podobnie może być, gdy do mieszkania doprowadzamy wodę we własnym zakresie, ze studni, wtedy należy samodzielnie zlecić jej analizę w miejscowym sanepidzie, co kosztuje kilkaset złotych.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko