Okres okupacji niemieckiej od 1939 r. do sierpnia 1944 spędziłem z rodzicami w Pobołowicach, gmina Żmudź, pow. Chełm Lubelski. W 1942 r. wstąpiłem do Armii Krajowej, ps. Orzeł. Ojciec mój od początku października 1939 r. był w konspiracji ZWZ, a następnie w AK, pełniąc funkcję kwatermistrza – ps. Karp (w randze porucznika) w II Okręgu Chełmskim AK.
Od początku 1942 r. pracowałem w Nadleśnictwie Państwowym w Pobołowicach w charakterze praktykanta. W czasie mojej praktyki w lesie w uroczysku haliczańskim pod koniec 1942 r. natknąłem się na zamaskowany „bunkier”, w którym przechowywało się 42 Żydów. Żydzi nie obawiali się mnie, gdyż niektórzy mnie znali jak również mojego ojca (…) Już wcześniej mój ojciec zaopatrywał ich w żywność. Od 1942 do 20 lipca 1944 r. [ukrywający się] zwykle w kilka osób wieczorem przychodzili do naszego domostwa i zaopatrywali się w żywność. (…) Pomagał również (…) gajowy Władysław Charliński, [który] ten rejon lasu, czyli tzw. Uroczysko Holiczany, bezpośrednio nadzorował. (…) Prócz pomocy w żywność dostarczałem najpotrzebniejsze dostępne lekarstwa oraz środki higieny. Żydzi byli uzbrojeni. (…)
21 lipca 1944 r. wraz z trzema kolegami (partyzantami z AK) (…) całą grupę 30 osób przeprowadziliśmy na stronę wojsk sowieckich. Przeprawa z jednego lasu do drugiego była b [ardzo] trudna i ryzykowna, trzeba było bowiem pokonać 150-metrowy odcinek odsłonięty pomiędzy lasami. W czasie tej przeprawy Niemcy zauważyli nas i zaczęli ostrzeliwać z karabinów maszynowych. My wszyscy, czołgając się, szczęśliwie dotarliśmy do wojsk radzieckich. Wojsko radzieckie przyjęło całą grupę Żydów i troskliwie nimi się zaopiekowało, a my – [niżej podpisany Zbysław Raczkiewicz], Adam Łukaszczuk, Wicek Śliwiński i Franek Śliwiński – udaliśmy się do swojej jednostki (…) AK.
Nasu [wa] się pytanie, dlaczego o tej sprawie tak długo milczałem? (…) Złożyło się [na to] wiele powodów. Zaraz po wkroczeniu wojsk radzieckich, w październiku 1944 r., mój ojciec został aresztowany przez UB i NKWD i wywieziony na Syberię. Od 1947 r. studiowałem w Łodzi, a w 1950 r. zostałem aresztowany przez UB i skazany przez Rejonowy Sąd Wojskowy w Warszawie na 9 lat więzienia, jako więzień polityczny, z czego 5 lat odbyłem kary, a następnie [zostałem] zwolniony na warunkowe przedterminowe. Przez następne lata byłem ciągle prześladowany przez UB. W roku 1972 wraz z całą rodziną wyjechaliśmy do pracy w Algierii, Maroku, skąd wróciłem w 1992 r.
Porządkując papiery mojego nieżyjącego ojca, znalazłem [jego] pamiętnik, w którym opisuje sprawę udzielania pomocy w czasie okupacji Żydom. Odnalazłem również oryginalne oświadczenie gajowego Charlińskiego Władysława mówiące o mojej pomocy Żydom.