[b]Patrzy pan na prezydenturę Obamy z optymizmem czy pesymizmem?[/b]
[b]Michael Novak:[/b] Tak naprawdę jest za wcześnie, by to oceniać. Powiem tak: będę patrzył z optymizmem, jeśli prezydent Obama nie zrobi tego, co obiecywał podczas kampanii wyborczej. Będę pesymistą, jeśli zacznie realizować swe obietnice. Warto zauważyć, że w dwóch najważniejszych kwestiach w tej kampanii – podatkach i Iraku – Obama przeszedł już na pozycje Busha. Jego stanowisko w sprawie ulg podatkowych i dalszego prowadzenia działań w Iraku jest w zasadzie identyczne jak odchodzącego prezydenta. Powód jest prosty: Stany Zjednoczone to kraj centroprawicowy.
[b]Obama chce przeznaczyć gigantyczne sumy na ratowanie gospodarki. Czy pana zdaniem Amerykę czeka nowy Nowy Ład? I czy to byłoby sprzeczne z amerykańskim duchem?[/b]
Nie wydaje mi się, by nas to czekało. Prezydent Obama będzie oczywiście próbował tworzyć kolejne programy robót publicznych, ogromne przedsięwzięcia pod dyrekcją rządu, w ramach których naprawiane będą drogi, mosty i inne rodzaje infrastruktury publicznej. Wcześniej czy później będzie musiał jednak zrozumieć, że nie da się tworzyć pracowników (a tym samym przeciwdziałać bezrobociu) bez pracodawców. Innymi słowy, będzie musiał zacząć myśleć o problemach, przed jakimi stoją drobni przedsiębiorcy. Od dziesięcioleci około 80 procent nowych stanowisk pracy w Ameryce powstaje właśnie w małych firmach. To one są uosobieniem tego, co mamy na myśli, mówiąc „amerykańska przedsiębiorczość”. A przedsiębiorczość to nawyk uważnego namierzania niezbędnych zadań, następnie dochodzenia do tego, jak je wykonać, a potem upartej, wytrwałej realizacji – aż do skutku. Przedsiębiorczość to cnota, po pierwsze intelektu, po drugie woli. To w małych firmach przejawia się żywotność tego narodu, nie w wielkich programach państwowych.
[b]Nie wydaje się panu jednak, że zwycięstwo Obamy świadczy właśnie o zmieniającym się nastawieniu Amerykanów do roli państwa?[/b]