Dawid Pietrek przyjechał do Chicago trzy lata temu, marząc o amerykańskim obywatelstwie. Miał zieloną kartę, pracował jako pielęgniarz. W zeszłym roku wstąpił do marines, licząc na to, że służba przyspieszy przyznanie mu paszportu USA.
Przed dwoma tygodniami 24-letni Pietrek oraz trzech innych komandosów zginęło w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego pod ich wozem Humvee. Według Amerykanów był to najbardziej krwawy atak na wojska koalicyjne w Afganistanie w tym roku.
Jak informuje „Rz” sierżant Dmitry Novak, o pochówku na najsłynniejszym cmentarzu Ameryki, gdzie spoczywają bohaterowie wszystkich amerykańskich wojen z ostatnich 150 lat, zadecydowała rodzina żołnierza. „Taki był wybór Dawida”, oświadczyła jego matka.
Dawid Pietrek nie miał w Ameryce żadnych krewnych. Ambasada USA w Warszawie oraz dowództwo marines w Wirginii organizują podróż dla rodziny. We wtorek, po mszy żałobnej pokryta amerykańską flagą trumna trafi na miejsce spoczynku żołnierza. Oddane zostaną trzy salwy honorowe, po czym komandosi złożą flagę i wręczą ją matce.