Papież wybierał się do Abruzji helikopterem, ale z powodu ulewnych deszczów i wichury pojechał samochodem. Najpierw zatrzymał się w miasteczku namiotowym, do którego przenieśli się mieszkańcy niemal zrównanej z ziemią miejscowości Onna, gdzie pod gruzami zginęło ponad 50 osób.
W krótkim przemówieniu poruszony Benedykt XVI podkreślił godność i odwagę, z jaką rozbitkowie znoszą godzinę wielkiej próby. Po drodze do L’Aquili zatrzymał się w Collemaggio, gdzie w zniszczonej bazylice spoczywają szczątki Celestyna V (pustelnik, który jako jedyny papież w historii abdykował po kilku miesiącach urzędowania – w 1296 r.), szczególnie adorowanego przez miejscowych. Złożył na sarkofagu w darze swój paliusz. W L’Aquili papież rozmawiał ze studentami i modlił się na gruzach doszczętnie zniszczonego akademika. Na zakończenie udał się do sztabu kryzysowego w szkole policji skarbowej w Coppito, gdzie w Wielki Piątek odbyły się główne uroczystości pogrzebowe ofiar.
Podziękował za poświęcenie wszystkim, którzy niosą pomoc, ale powiedział też: – Po tym, co zdarzyło się w Abruzji, społeczeństwo powinno zrobić poważny rachunek sumienia, aby odpowiedzialni zawsze dopełniali swoich obowiązków. Pod tym warunkiem L’Aquila (aquila to po włosku orzeł), choć zraniona, będzie się mogła znów wzbić w powietrze.
W tej chwili 40 tys. ofiar trzęsienia ziemi mieszka w 160 miasteczkach namiotowych, a 25 tys. w hotelach. W L’Aquili
53 proc. domów i budynków nie nadaje się do zamieszkania. 25 proc. trzeba zburzyć. Media nie pozwalają Włochom zapomnieć o tragedii. Codziennie w głównych wydaniach dzienników co najmniej 10 minut poświęcone jest sytuacji w Abruzji. Każda gazeta, każda stacja telewizyjna i radiowa organizuje zbiórki pieniędzy. Niemal codziennie w miasteczkach namiotowych pojawiają się gwiazdy estrady i sportu. W poniedziałek jeden z najbardziej znanych włoskich piosenkarzy Gianni Morandi śpiewał wspólnie z rozbitkami swoje piosenki.