Ja zostawiłem swoje serce we Włoszech, ale chyba nie potrzebuję wstawiennictwa Fernando Martinsa de Bulhoes, jak w cywilu nazywał się pochodzący z Portugalii wspomniany święty, by je odnaleźć. Zbyt wiele w Italii wspaniałych win i innych przysmaków, żeby z nich rezygnować. A sympatię do nich (a także do klimatu, zabytków czy też po prostu zakupów) podziela najwyraźniej wiele osób, gdyż Włochy są w trójce krajów najczęściej przez Polaków odwiedzanych.
Włoskich regionów winiarskich mamy okrągłe 20. W każdym z nich, od Veneto po najmniejszą Valle d'Aosta (znaną zapewne doskonale wszystkim narciarzom), znajdziemy coś ciekawego. My jednak zatrzymamy się dziś właśnie w Veneto (czyli po polsku – w Wenecji Euganejskiej), skąd pochodzi niemal jedna piąta włoskich win. Tu przyjeżdżamy, by w Wenecji popływać gondolą lub na podwórzu pałacu na via Capello w Weronie dotknąć piersi posągu Julii Capuletti (co podobno ma przynieść szczęście w miłości).
W Veneto sycimy oczy widokiem turkusowych wód największego włoskiego jeziora Garda albo w Padwie, pod okiem naszego znajomego św. Antoniego Padewskiego, przechadzamy się ścieżkami jednego z najstarszych na świecie ogrodów botanicznych.
Winem, które od razu przychodzi na myśl w związku z Veneto i jego częścią – Valpolicellą – jest amarone. Wielkie, obezwładniające i onieśmielające, a jednak łaskawe dla śmiałków, którzy odważą się go spróbować. Wino na serio, dla wyrobionego podniebienia. Aspirujący, pełni entuzjazmu i zapału nowicjusze muszą niestety dorosnąć, by w pełni je zrozumieć i docenić. Ale warto czekać! Jednak Veneto i Valpolicella to nie tylko amarone, ale także ripasso oraz valpolicella – w wersji superiore bądź classico. Z białych win na pewno warte grzechu jest słomkowe, delikatne w kolorze, ale bogate w treści, rześkie soave, którego podstawę stanowią winogrona garganega. To wszystko?
Nie, bo Wenecja Euganejska to również ojczyzna wina prosecco. To właśnie tu uprawia się białą odmianę prosecco, a raczej glerę – jak od 2009 roku każe nazywać ten szczep Unia Europejska – z której rodzi się bezpretensjonalny, lekki i delikatny jak mgiełka trunek.