Animator historii

Tomasz Bagiński, któremu w życiu udało się już coś – był nominowany do Oscara – opowiada Katarzynie Jaruzelskiej-Kastory o swoim pokoleniu zwanym Pokoleniem Nic, amerykańskiej fladze na wietrze i filmie o Powstaniu Warszawskim „Hardkor ’44”

Publikacja: 31.07.2009 01:15

Tomasz Bagiński

Tomasz Bagiński

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b]Rz: Gdzie pan szuka inspiracji do „Hardkoru”? W fotografiach z powstania czy w komiksach i w filmach? [/b]

[b]Tomasz Bagiński:[/b] We współczesnym kinie. Wzoruję się trochę na kinie efektowym‚ trochę na komiksowym. Chcę‚ żeby mój film taki był. Ale chciałbym by ludzie‚ którzy temat traktują głębiej, też na film przyszli.

[b]Polacy mają zakodowane kadry z powstania. Paląca się Pasta‚ powstańcy na barykadach‚ uśmiechnięte sanitariuszki. Są słynne zdjęcia. [/b]

Ludzie, którzy będą pracować przy scenografii‚ strojach‚ lokacjach, na pewno przerobią całą ikonografię. Znam te zdjęcia. Będę pewnie chciał coś mieć z tych obrazów. Ale dla mnie najważniejsza jest opowieść. Inspiracje czysto wizualne są narzędziem do jej opowiedzenia.

[b]A czy odniesie się pan do wierszy Baczyńskiego i Gajcego? [/b]

Rozważam pojawienie się któregoś z wierszy Baczyńskiego. Szukam na to formuły. Być może będzie miejsce na symboliczną scenę. Na tym etapie nie chcę obiecywać. Zastanawiałem się, czy do wiersza Baczyńskiego nie zrobić zwiastunów filmu. Albo wizualnych kompozycji do samych wierszy‚ które będą jako krótkie filmy krążyć obok głównego projektu.

[b]Na jakich filmach się pan opiera‚ wspominał pan o „300” (adaptacja komiksu Franka Millera o bitwie pod Termopilami – red.)[/b]

Film„300” ma ciekawy sposób opowiadania komiksowej historii.

Ale mój film będzie skrzyżowaniem „Parszywej dwunastki” ze „Złotem dla zuchwałych” i „Obcym. Decydujące starcie.” Niewielka grupa ludzi zostaje osaczona w wielkim kompleksie fabrycznym przez nieprzebrane hordy złych obcych. Nawiązań do filmów będzie więcej.

Mam wszystkie wady i zalety samouka. Do wielu rzeczy doszedłem sam. Mam ogromne dziury w klasyce. Moje wychowanie filmowe opiera się przede wszystkim na kinie amerykańskim z ostatnich 20 lat.

[b]Rozmawiam z osobą‚ która już odniosła sukces i robi to, co lubi. Co jest z pańskim pokoleniem? Czy to jest pokolenie X‚ Nic‚ zero...[/b]

Ja się nie podejmuję wypowiadać. To jest robota dla socjologów.

[b]Ale pan to musi czuć...[/b]

Dlaczego? Każda generalizacja jest potwornym uproszczeniem. Od każdego określenia generalizującego można natychmiast znaleźć wyjątki. Tak jak można znaleźć dowody na Pokolenie Nic, tak samo można znaleźć dowody przeciwne.

Niestety‚ my ludzie‚ nie jesteśmy wolni od tego‚ że projektujemy rzeczywistość. Wydaje sięnam‚ że wszyscy są zazwyczaj tacy jak nasze otoczenie. Dla mnie to nie będzie nigdy Pokolenie Nic‚ bo obcuję z ludźmi‚ którzy są niesamowici‚ utalentowani‚ mądrzy i dużo działają. Takich mam znajomych.

Kilka lat temu w TVP był serial dokumentalny „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”. Pokazywał Polskę‚ która się wydawała jak z filmu o obcych. Reporterzy wykonali gigantyczną robotę. Jeździli po małych miasteczkach. Zajmowali się przemysłem erotycznym‚ ale takim przaśnym‚ w którym smutne dziewczyny dla smutnych panów się rozbierają. To było tak potworne‚ że nie mogłem sobie pomieścić w głowie‚ że to jest też Polska‚ że są takie sytuacje.

Nie sądzę‚ żeby ktokolwiek w Polsce mógł powiedzieć‚ że zna Polaków albo zna pokolenie. Albo że ktokolwiek może zawrzeć w jakimkolwiek krótkim stwierdzeniu charakterystykę jakiejkolwiek dużej grupy Polaków. To jest taka zabawa prasowa‚ pokolenie X‚ Y‚ Z. To nie jest zestaw wspólnych cech‚ bo zawsze się znajdzie ktoś, kto ma inne cechy i zawiesza sens takich uogólnień.

[b]Czy trzeba każdemu pokoleniu następującemu opowiadać o historii Polski ich językiem‚ teraz komiksowym? Czy młodzi nie rozumieją już podręczników? [/b]

Kto czyta podręczniki‚ jak już wyjdzie ze szkoły? Jeżeli nie jest fanem historii, to ta historia go nie interesuje. A może warto, żeby jednak było inaczej. Akurat Polska ma historię niebywale interesującą. Dużo się działo na naszym terenie przez to położenie geopolityczne. Nasze dziedzictwo wypada znać‚ ale też ciekawe wnioski można wyciągnąć z dziejów.

Czy należy dobierać język do pokolenia? Niekoniecznie. Rzeczywiście wykorzystywałem dość często taki skrót myślowy‚ że chodzi o film dla młodych ludzi i dla cudzoziemców. Ale naprawdę chodzi mi o film nowoczesny‚ efektowny, porządny warsztatowo, który będzie się dobrze oglądało. Kino to jest rozrywka nieco jarmarczna‚ która może wywoływać uczucia – smutek‚ wzruszenie‚ płacz.

[b]Film będzie wzbudzał emocje, czy odpowiadał na pytania‚ które się nasuwają w związku z dramatem powstania? [/b]

Pewnie cała masa ludzi będzie doszukiwała się jakichś odpowiedzi. Czy powstanie miało sens, czy nie miało sensu? Ta dyskusja nigdy nie będzie rozstrzygnięta. Historycy po obu stronach nigdy tego nie wyjaśnią. Coraz więcej czasu będzie mijało od wydarzenia‚ coraz mniej będziemy wiedzieli‚ a coraz więcej naszej wiedzy będzie ze źródeł wtórnych. Wiedza opinii publicznej też jest wtórna. W filmie nie chcę się na tym skupiać.

Całą masę wydarzeń historycznych można rozpatrywać. O słynnym lądowaniu w Normandii wielu historyków mówi‚ że straty aliantów mogły być o wiele mniejsze. Ale „Szeregowiec Ryan” na tym się nie skupia. Nie odpowiada na pytanie‚ kto miał rację. Opowiada o tragedii‚ bohaterstwie‚ tchórzostwie ludzi.

Powstanie Warszawskie jest strasznym przypadkiem. Dzisiaj zastanawianie się, kto miał rację, dowodzi braku szacunku dla ludzi‚ którzy wtedy zginęli.

[b]Ale może z tego wyniknąć jakaś mądrość...[/b]

Historia nie uczy nas mądrości. Chciałbym‚ żeby tak było‚ ale sprawy wciąż się powtarzają. Ludzie nie pamiętają, co się wydarzyło pięć lat temu‚ a co dopiero 65 lat temu? To mnie przeraża. Poza nikłym procentem ludzie zapominają. Ufają tym‚ którzy pół roku wcześniej kłamali na potęgę.

[b]Chce pan przywrócić pamięć emocjonalną?[/b]

Warszawa została zniszczona. Ktoś wpadł na pomysł‚ żeby to miasto wymazać z map. To się nie zdarzyło od czasów antycznych. Szalony chory pomysł został wcielony w życie. Zginęło 200 tysięcy ludzi. Ja chcę opowiedzieć o tych tragediach‚ bohaterstwie‚ które się wydarzyło. Może trochę w czarno-biały sposób. Pokażę‚ że to nie my wywoływaliśmy tę wojnę. Że byliśmy tymi dobrymi. Mam wrażenie‚ że się czasem zapomina‚ że to Niemcy przyszli do nas zabijać.

[b]Raczej nie‚ ale to się czasem gubi w dyskusjach prasowych...[/b]

Wydaje mi się‚ że my dziś się już tak bardzo nie wstydzimy naszej historii. Że jest lepsza atmosfera do myślenia o niej. I z tej słonecznej strony‚ i z tej może bardziej mrocznej. Myślę też‚ że historia nas generalnie trochę bardziej interesuje. Jestem może optymistą z małego miasta‚ mniejszego niż Warszawa.

[b]Czy pan będzie w filmie przedstawiał indywidualnych bohaterów czy zbiorowość‚ która się znalazła w okowach?[/b]

Film będzie historią o pojedynczych osobach‚ bohaterach i ich własnych wyborach. Pojawi się ogólny obraz powstania‚ ale jako tło wydarzeń. Osobiście nie cierpię filmów‚ które mają zbyt wielu bohaterów. Nie wierzę w kino‚ które stara się dotknąć wielu problemów naraz.

[b]Czy uważa pan‚ że bohaterstwo tych ludzi postawionych w sytuacji ostatecznej przemówi do emocji pokolenia współczesnych 20-‚ 30-latków‚ którym pewnie trudno wyobrazić sobie promil tego nieszczęścia...[/b]

To się okaże. Przez fora internetowe przetoczyła się już dyskusja o filmie‚ którego jeszcze nie ma. To pokazuje‚ że jest potrzebny.

[b]Czego dotyczyła ta dyskusja?[/b]

Internauci oczywiście się kłócą, czy można w ten sposób opowiadać o powstaniu itd. Ale rozmawiają‚ zastanawiają się. Cieszę się‚ bo wydaje mi się‚ że życie wydarzenia artystycznego istnieje tylko w publiczności. Powinno być dyskutowane‚ krytykowane‚ kochane.

[b]Jest pan patriotą?[/b]

Niektórzy mówią‚ że mam ciągoty lekko patriotyczne. Może mam. Ludzie powinni mieć częściej takie myślenie. Żyjemy w ogromnym kraju‚ ogromnej populacji‚ w miejscu Europy‚ z którego można dużo wygrać‚ tylko musimy nauczyć się grać. Zamiast siedzieć i drapać się w czoło‚ trzeba zastanowić się‚ jak te zalety wykorzystać. Takie myślenie dopiero się pojawia.

W kinie amerykańskim bardzo często widać amerykańską flagę‚ która powiewa na wietrze. Krytycy filmowi opisują to jako wadę tego kina. Ja też się z tego śmiałem‚ z polskiej perspektywy bawiła mnie ta flaga ciągle na wietrze. Tylko że jak się pojedzie do Stanów, to się okazuje‚ że tam flaga naprawdę jest wszędzie. Trudno zrobić film‚ żeby jej nie uchwycić w kadrze. Oni się flagi nie wstydzą.

Marketing narodowy mają bardzo rozwinięty. Chodzą z tą flagą‚ mają koszulki z flagą‚ spodenki z flagą. Flagi wiszą przy McDonaldzie. Przy wszystkim. I to nie z okazji święta narodowego. Oni ją po prostu wieszają‚ bo identyfikacja to jest dla nich najnormalniejsza rzecz na świecie.

[b]A nie spłycona?[/b]

Może spłycona. Żadne masowe zjawisko nie jest zbyt głębokie.

Zadawałem sobie pytanie: Dlaczego my w polskich filmach się tej identyfikacji wstydzimy. Dlaczego w ogóle wstydzimy się jej w polskiej naturze?

[b]Jestem dziesięć lat od pana starsza. W latach 80. moje pokolenie się nie wstydziło. Kto się zatem wstydził? [/b]

Kiedy ja byłem młody, było takie uczucie lekkiego obciachu związanego z Polską‚ że w tym kraju się nic nie da zrobić. Że z tego grajdoła trzeba szybko uciekać... Ale ja sobie myślę‚ że nie po to tu zostałem‚ żeby tak mówić. Jeżeli siedzę tutaj i nigdzie nie wyjeżdżam...

[b]Turnau śpiewał o latach 80. „a ja zostałem z tymi, co zostali...”[/b]

A to jest podszyte takim żalem.

[b]Nie wydaje mi się. [/b]

Takim bohaterstwem...

[b]Ja się cieszyłam z tego, co się dzieje. A pan mówi o tym obciachu... To poczucie przypadło na okres największej transformacji Polski‚ która nie mogła się wcześniej rozwijać... [/b]

Było coś takiego i wciąż się to wyczuwa. Ale coraz mniej. Ludzie podłapują‚ że może tutaj nie jest tak najgorzej. A ja jestem przekonany‚ że w Polsce jest świetnie. Jest gigantyczne pole do zaorania. Takie pole jak na Dzikim Zachodzie‚ można wbić paliki‚ oznaczyć swój teren i za 20 lat powstanie mój bank. Cała masa okropnych rzeczy po komunizmie też została trochę opanowana.

W krajach zachodnich drabinka rozwoju nowego człowieka jest ustawiona. Nawet w zawodach artystycznych jak mój. Można przyjść do pracy‚ ale dopiero jak inni odejdą na emeryturę i potem ma się 20 lat powolnego drapania po szczebelkach kariery. Wceluje człowiek w jakąś szufladkę i już w niej zostaje. Zmiana zawodu jest trudna. W Polsce są wciąż możliwości. Jeszcze można meandrować‚ skakać‚ rozwijać się‚ rzucać się na nowe wyzwania.

[b]Dla Muzeum Powstania Warszawskiego zespół Platige Image robi panoramę Warszawy zniszczonej po rozkazie Hitlera‚ którego miasto nie zapomni...[/b]

Muzeum jest w posiadaniu ogromnego banku zdjęć zniszczonej Warszawy. Jest 600 zdjęć lotniczych zrobionych przez Rosjan po odzyskaniu miasta. Miasto na nich tak wygląda‚ że chce te zdjęcia ludziom pokazać‚ podsunąć pod nos. Kilkadziesiąt tysięcy budynków i żaden właściwie nie ma dachu... Same wypalone szkielety. Obszar getta z góry wygląda jak jedna wielka sterta gruzu. Jak to się wszystko widzi...

Zapaliliśmy się do pomysłu‚ żeby w muzeum pokazać te ruiny za pomocą nowych technologii. To będzie „przelot” samolotem nad Warszawą. Na niskim pułapie, tak jakbyśmy robili zrzut dla powstańców. Będzie widać ogrom zniszczeń.

Budujemy wielką makietę Warszawy w komputerze w technologii trójwymiarowej. Mamy konsultantów‚ którzy wiedzą dosłownie‚ która cegła była ukruszona i kiedy. To niesamowite. Nie odtwarzamy wszystkich budynków‚ nie ma nawet takiej dokumentacji. Ale odtwarzamy precyzyjnie Starówkę czy centrum Warszawy. Budynki gdzieś tam na horyzoncie będą robione prościej.

[b]Jak w ostatniej scenie „Pianisty” Polańskiego... [/b]

Tam były efekty specjalne. Komputery‚ domalówki. Ten sposób chcemy wykorzystać i w filmie‚ i w muzeum. Wielu modelarzy od samolotów‚ makieciarzy odnajduje się dziś w grafice komputerowej, w świecie 3D. Można odtwarzać rzeczywistość wiernie. To jest jedyna technika do zrobienia takiej prezentacji. Mamy za sobą 1/4 roboty. Wygląda bardzo fajnie i obiecująco.

[b]Fajnie‚ czyli dramatycznie? [/b]

Dramatycznie. Widać skalę gigantycznego cmentarzyska.

Zobacz - [link=http://hardkor44.pl/]hardkor44.pl[/link]

[ramka][b]Tomasz Bagiński (1976), reżyser, rysownik, animator. Pochodzi z Białegostoku. [/b]

Porzucił studia architektoniczne dla filmu. Autor animowanego filmu „Katedra”, nominowanego do Oskara w 2003 r , dwukrotnie zdobył główną nagrodę na największym festiwalu animacji SIGGRAPH. Autor filmów: Rain, Sztuka spadania, Siedem bram Jerozolimy, Kinematograf.

Według scenariusza organizacji „Reporterzy bez granic” zrealizował kontrowersyjny film „Made in China” na olimpiadę w Pekinie. Premiera nie odbyła się do dziś.

Jest też dyrektorem kreatywnym studia Platige Image, zajmującego się postprodukcją filmową, grafiką komputerową, animacją 3D.

Obecnie studio pracuje nad makietą zniszczonej Warszawy dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Również we współpracy z muzeum Bagiński realizuje pełnometrażowy film animowany o Powstaniu Warszawskim „Hardkor 44”.

Logo filmu jest tak zaprojektowane, że datę '44 można odczytać jak SS.[/ramka]

Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem