Witosław Gołembski przesiedział w więzieniu dwa lata. Uniewinniony, wywalczył 120 tys. zł odszkodowania. Przed sądem reprezentowała go kancelaria Krzysztofa Orszagha, byłego rzecznika praw ofiar. Teraz domaga się on od Gołembskiego honorarium. W razie zwycięstwa miał zainkasować 20 procent zasądzonej kwoty. - Mało kto przystałby na takie warunki. Państwo Gołembscy nas jednak oszukali - mówi Orszagh. O sprawie zawiadomił prokuraturę, która umorzyła śledztwo. Powód? Gołembscy nie zamierzali robić uników. A nie zapłacili, bo nie mieli z czego. - Dostaliśmy tylko 12 tysięcy. Resztę zajął komornik - tłumaczy Ewa Gołembska, partnerka Witosława. Zapewnia, że długi ureguluje. - Przyzwoitość nakazywała, aby część z tych 12 tysięcy trafiła do nas - mówi Orszagh.