Na pomysł zakupu samochodu wpadła żona dyplomaty. Rodzina miała już jeden duży, więc stwierdziła, że do poruszania się po zatłoczonej Warszawie przyda się mały, ekonomiczny pojazd.
Dyplomata Daniel Gedacht podczas nauki polskiego zobaczył "mały, śliczny samochód" - pisze RMF FM. Zdecydował się go kupić.
- Na początku szukałem radia. Nie ma. Potem szukałem klimatyzacji. Nie ma. No, ale mogę jednocześnie otwierać oba okna - zaznacza z dumą.
Gedacht przyznaje, że jego samochód to "mały wariat", bo wciąż się w nim coś psuje, ale podkreśla, że "bardzo kocha" ten kawałek historii polskiej motoryzacji.
O dyplomacie, który jeździ "maluchem