Reklama

Złoty na przedłużonych wakacjach

Polska waluta należy w tym roku do najbardziej cenionych przez inwestorów jednostek płatniczych tzw. gospodarek wschodzących. Notowaniom złotego nie szkodzi nawet polityczna zawierucha wokół reformy sądownictwa.

Aktualizacja: 19.07.2017 20:57 Publikacja: 19.07.2017 20:43

Złoty na przedłużonych wakacjach

Foto: Bloomberg

Od początku roku złoty zyskał około 14,2 proc. w stosunku do dolara i 4,5 proc. do euro. Spośród walut 22 krajów zaliczanych do rynków wschodzących bardziej umocniło się w tym czasie tylko meksykańskie peso. Dorobku polskiej waluty nie zaprzepaściło jej czerwcowe osłabienie. W lipcu – jak z reguły w tym miesiącu – notowania złotego znów ruszyły w górę.

Tego sezonowego wzorca nie zmienił toczący się spór o kształt sądownictwa, choć nieco ponad rok temu analogiczne starcie PiS z opozycją w sprawie Trybunału Konstytucyjnego było powszechnie wymieniane wśród przyczyn ówczesnej deprecjacji złotego.

Ekonomia ważniejsza niż polityka

Jak przewiduje przeciętnie dziesięciu ekonomistów, którzy wzięli udział w naszej ankiecie, na koniec br. za euro zapłacimy 4,20 zł, a za dolara 3,76 zł. Żaden z nich nie zmienił prognoz pod wpływem zawirowań politycznych. I to mimo że w środę wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ostrzegł, że jeśli rząd nie wycofa się z forsowanych zmian w sądownictwie, Polsce będą groziły sankcje.

– Nałożenie sankcji na Polskę wymagałoby jednomyślności państw członkowskich UE, której prawdopodobnie nie da się osiągnąć, bo niektóre kraje Europy Środkowo-Wschodniej, np. Węgry, mogą popierać Polskę. W tej sytuacji najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższe tygodnie jest eskalacja napięć politycznych – ocenia Piotr Popławski, ekonomista z ING Banku Śląskiego. Instytucja ta zakłada umocnienie złotego do końca roku do 4,15 zł za euro i 3,61 zł za dolara.

Reklama
Reklama

– Doświadczenia z 2016 r. pokazują, że poprzedni konflikt Warszawy z Brukselą nie wpłynął zauważalnie na wzrost polskiej gospodarki, a nawet na napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI). Lokalne aktywa były pod presją, ale najważniejsze czynniki ryzyka, jak zmuszenie banku centralnego do sięgnięcia po niekonwencjonalne narzędzia w celu wsparcia gospodarki i niekontrolowany wzrost deficytu budżetowego, się nie zmaterializowały. Inwestorzy mogą więc nie chcieć ponownie grać na osłabienie złotego – tłumaczy Popławski.

Inwestorzy mogliby zmienić zdanie, gdyby na wydarzenia w Polsce zareagowała któraś z agencji ratingowych, obniżając ocenę wiarygodności kredytowej rządu. Jest to jednak mało prawdopodobne. Nawet jeśli agencje uznają, że w Polsce osłabiane są ramy instytucjonalne, to jednocześnie będą musiały w swoich ocenach uwzględnić to, że gospodarka rozwija się wyraźnie szybciej, niż zakładały ich prognozy.

Banki centralne w centrum uwagi

Zdaniem ekonomistów Banku Zachodniego WBK dobra koniunktura w polskiej gospodarce była w tym roku wsparciem dla złotego, ale znaczenie tego czynnika słabnie. Nawet jeśli dane makroekonomiczne pozostaną dobre, to nie będą już zaskakiwały inwestorów.

– Stabilizacja wzrostu gospodarczego Polski (w okolicy 4 proc. rok do roku – red.) jest już wyceniona w kursie złotego – zgadza się Konrad Ryczko, analityk walutowy DM BOŚ. Jak dodaje, impulsu do aprecjacji nie daje złotemu także Rada Polityki Pieniężnej, której przewodniczący Adam Glapiński sygnalizuje, że stopy procentowe w Polsce nie zmienią się do końca 2018 r.

W tej sytuacji notowania polskiej waluty mogą być uzależnione od sygnałów płynących z głównych banków centralnych. Ostatnio były one raczej gołębie, tzn. sugerowały, że w USA nie będzie już w tym roku podwyżek stóp procentowych, a Europejski Bank Centralny nie zamierza spieszyć się z wygaszaniem programu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Jeśli któraś z tych instytucji zaskoczy inwestorów, wzrośnie ich awersja do ryzyka, co poskutkuje przeceną walut państw wschodzących.

Przeciwwagą dla tego ryzyka mogą okazać się oczekiwania inwestorów co do podwyżki stóp procentowych w Polsce. Obecnie rynki dają wiarę Adamowi Glapińskiemu, ale część członków RPP coraz wyraźniej podkreśla, że polityka pieniężna będzie wymagała zaostrzenia już w 2018 r., być może nawet na początku. Dalszy wzrost dynamiki płac (jak w czerwcu) oraz odpływ depozytów z banków (jak w maju) będą wzmacniały tę frakcję, co z kolei może umacniać złotego.

Reklama
Reklama

Opinia

Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce

Na podstawie danych z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu nie można postawić tezy, że napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI) zmniejszył się w wyniku ubiegłorocznych zmian w Trybunale Konstytucyjnym. Brak reakcji rynkowej na uchwalone ostatnio ustawy dotyczące sądownictwa może sygnalizować, że inwestorzy także ich nie postrzegają jako istotnego zagrożenia dla klimatu inwestycyjnego w Polsce, a reakcję Komisji Europejskiej oraz protesty opozycji wobec zmian traktują jako kolejną odsłonę sporu politycznego w Polsce. Notowaniami złotego mogłyby szarpnąć wiarygodne sygnały z Brukseli wskazujące na silne pogorszenie perspektyw napływu funduszy unijnych w kolejnej perspektywie budżetowej, ale na to na razie się nie zanosi. Nie spodziewam się też, aby w reakcji na zmiany w sądownictwie któraś z agencji ratingowych obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Polski. Jednocześnie wsparciem dla złotego jest dobra koniunktura za granicą oraz perspektywa ożywienia inwestycji w Polsce.

Gospodarka
Graniczna opłata węglowa namiesza na rynku stali? Kluczowe wyzwania dla firm
Gospodarka
dr Marcin Mazurek, mBank: Dochodzimy do zdrowych zmian strukturalnych
Gospodarka
Czesi zaskoczeni sukcesem Polski. Ekspert o współpracy: Strategiczna konieczność
Gospodarka
Niezłe dwa lata gospodarki pod rządami Donalda Tuska
Gospodarka
90 milionów złotych – tyle kosztuje Rosjan godzina wojny Putina
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama