To otwarcie regulacyjne jest w dużym stopniu skutkiem konfliktu handlowego z USA. Administracja Donalda Trumpa zarzuca Chińczykom, że utrzymują niesprawiedliwe bariery wejścia na swój rynek dla inwestorów zagranicznych.
Chińczycy postanowili więc nieco otworzyć rynki finansowe, by zbić te argumenty, a przy okazji pokazać, że zagraniczne inwestycje finansowe mogą mocno skorzystać na współpracy z tym krajem.
Otwarcie przejawia się nie tylko w zmianie podejścia urzędników do inwestorów zagranicznych, ale też w luzowaniu regulacji. Niedawno pozwolono inwestorom zagranicznym na posiadanie do 51 proc. udziałów w chińskich domach maklerskich i firmach zarządzających funduszami. Poluzowanie tych ograniczeń ma wkrótce dotyczyć również banków. Obecnie zagraniczne spółki finansowe mogą działać na chińskim rynku jedynie w ramach joint venture z lokalnymi partnerami.
Zagraniczne firmy finansowe już korzystają z tej polityki. Szwajcarski bank UBS złożył wniosek u regulatora o pozwolenie na zwiększenie udziałów w pekińskim joint venture UBS Securities z 24 proc. do 51 proc. World First, brytyjska firma obsługująca płatności, złożyła zaś wniosek u regulatora o pozwolenie na działalność w Chinach (w zeszłej dekadzie wejść na chiński rynek nie udało się spółkom Visa i Mastercard).