Polska jest za zmniejszeniem roli dotacji w polityce spójności po 2020 roku

Nasz kraj opowiada się za zmniejszeniem roli dotacji w polityce spójności po 2020 roku.

Aktualizacja: 29.11.2016 06:33 Publikacja: 28.11.2016 19:12

Foto: 123RF

– Dyskusja na temat polityki spójności w Unii Europejskiej teraz i w przyszłości idzie w bardzo dobrym kierunku – ocenił Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, w czasie spotkania z dziennikarzami w Brukseli.

Optymizm Polski

Zdaniem wiceministra efekt przeglądu obecnych ram finansowych na lata 2014–2020 jest pozytywny, bo wbrew obawom nowe wyzwania w Unii, jak integracja uchodźców czy walka z bezrobociem młodych, będą finansowane ze źródeł poza polityką spójności.

Kwieciński jest też optymistą, jeśli chodzi o przyszłą debatę nad wieloletnim budżetem po 2020 roku. Według niego polityka spójności będzie kontynuowana, bo korzyści z niej płynące są ewidentne.

W latach 2007–2013 w Unii Europejskiej powstało netto 3 mln miejsc pracy, z czego za 1 mln odpowiadała polityka spójności. Jej też zawdzięczamy 1 bln euro unijnego produktu krajowego brutto (który łącznie wynosi 16 bln euro), a także redukowanie różnic rozwojowych między biedniejszymi i bogatszymi regionami i krajami.

Według zamówionego przez polski rząd raportu ok. 25–30 proc. różnic rozwojowych między państwami Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry) zostało zniwelowanych za pieniądze z unijnych funduszy.

Potrzebna zmiana modelu

Polska ma jednak świadomość, że polityka spójności przetrwa w innym modelu, bo ten obecnie obowiązujący – oparty w większości na darmowych pieniądzach z Unii Europejskiej – jest nie do utrzymania. W UE jest bowiem zbyt wiele konkurencyjnych celów do sfinansowania, a skłonność państw członkowskich do płacenia więcej do wspólnego budżetu jest niska.

– Jesteśmy zdecydowanie zainteresowani większym udziałem instrumentów finansowych – powiedział Jerzy Kwieciński.

To zaskakująca deklaracja, bo wydawało się, że polski rząd będzie się bronił przed takimi zmianami w polityce spójności, które utrudnią wykorzystywania środków. Kwieciński uważa jednak, że kredyty są lepsze i bardziej prorozwojowe.

Argumentował, że wtedy Polska przy nawet mniejszych pieniądzach przeznaczonych na politykę spójności będzie mogła zrealizować tyle samo, a może nawet więcej projektów niż obecnie.

Bo przy unijnych pieniądzach w formie gwarancji występuje dźwignia finansowa. Tyle że wtedy beneficjenci w Polsce musieliby zorganizować finansowanie projektu, szukając kredytów, inwestycji ze strony podmiotów prywatnych itp.

Taki model finansowania jest już obecnie testowany w Europejskim Funduszu Inwestycji Strategicznych. Jeszcze w ubiegłym roku Polska nie potrafiła ubiegać się o pieniądze z niego, teraz natomiast – zdaniem wiceministra – jesteśmy czwartym beneficjentem EFIS. Przed nami są Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy.

Ciągle państwa starej Unii znacznie lepiej radzą sobie z inżynierią finansową, bo aż 91 proc. środków z EFIS trafia właśnie do nich (ta statystyka obejmuje też projekty wielonarodowe), ale rząd intensywnie próbuje gonić czołówkę.

Wstępnie zostało zatwierdzonych 11 polskich projektów. Rząd ma teraz przygotowanych 37, z czego najwięcej w energetyce i przemyśle, a w drugiej kolejności w transporcie.

Nauka procesu strukturyzowania finansów na poligonie, jakim jest plan Junckera, jak potocznie mówi się o EFIS, ma przynieść efekty w polityce spójności po 2020 roku.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem