Jak donosi "Washington Post", Barack Obama wysłał w weekend list do partyjnych liderów w Kongresie, w którym apeluje o pilne przegłosowanie wartego około 50 miliardów dolarów programu. Ma on pomóc władzom stanowym w zapobieżeniu zwolnieniom nawet 300 tysięcy nauczycieli, policjantów czy strażaków. Dodatkowe pieniądze mają również wesprzeć wciąż kruchy wzrost gospodarczy. "Musimy zdecydować się na zastosowanie tych nadzwyczajnych środków" – przekonywał prezydent kongresmenów, podkreślając, że wiele władz miast i stanów już zostało zmuszonych do przeprowadzenia redukcji.

Przed listopadowymi wyborami kongresmeni niechętnie popierają przyjmowanie kolejnych pakietów pomocowych Białego Domu, zwłaszcza że zaledwie przed trzema miesiącami przegłosowali kosztowną reformę zdrowia. Nawet wśród demokratów rośnie więc liczba przeciwników pogłębiania amerykańskiego deficytu budżetowego. Republikanie wprost mówią zaś, że zalecenia płynące z Białego Domu do Kongresu są po prostu sprzeczne: prezydent jednocześnie wzywa bowiem do pogłębiania deficytu i apeluje o przestrzeganie dyscypliny fiskalnej.

Barack Obama przekonuje jednak kongresmenów, że zwiększanie wydatków rządowych i walka z gigantycznym deficytem budżetowym wcale się nie wykluczają. "Te środki wspierają tworzenie nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym, zapobiegają masowym zwolnieniom, a pomoc w walce z bezrobociem jest obecnie niezwykle istotna, by zapewnić dalszy wzrost gospodarczy" – napisał gospodarz Białego Domu.